Pokazywanie postów oznaczonych etykietą WLKP. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą WLKP. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 2 maja 2013

barszcz zabielany z ziemniaczkami

Nie gotuję go zbyt często, zazwyczaj gdy zostanie większa reszta barszczu. Zostaje rzadko, bo go uwielbiamy i wypijamy do ostatnich kropli. Tym razem jednak szczęśliwie się złożyło i proszę. Oto jest. Wspaniały, przywodzący na myśl kuchnie babć, barów mlecznych lub szkolnych stołówek. Słodki, kwaśny, koniecznie z ziemniakami z cebulką, skwarkami lub jajkiem. Koniecznie z kwaśną śmietaną i pachnący majerankiem. Taki typowo polski smak. Barszcz którego resztę wykorzystałam ugotowała moja Mama. Dorzuciła masę suszonych buraków, które serdecznie Wam polecam, jeśli tylko dostaniecie jakieś dobre, bez chemii produkty. Te wiórki po ugotowaniu przeistaczają się w kostki buraków. Dodatkowo nadają zupie intensywniejszej barwy, gdy przypadkiem przegotujemy i tym samym odbierzemy barszczowi jego rubinowy kolor. Nie znam nikogo, kto nie lubiłby zabielanej wersji barszczu.

składniki

- około 500 ml barszczu z poprzedniego dnia,

przepis na barszcz znajdziecie tutaj 

- 2 łyżki kwaśnej śmietany,
- ewentualnie dodatkowy cukier, sól, ocet winny do smaku,
- łyżka mąki, dla tych, którzy wolą gęsty barszcz zabielany,

-2 duże ziemniaki,
- 1 mała cebula,
- kilka plastrów tłustej szynki, boczku lub innej wędliny,
- 2 jajka ugotowane na twardo,
- sól,
- natka pietruszki

jako rodowita pyrka dzielę się z Wami moim ziemniaczanym sercem
'my potato heart will go on'

Barszcz przecedzamy przez sito, dodając jedynie warzywa (chodzi o odcedzenie mięsa, grzybów, itd.) Podgrzewamy, doprowadzając niemal do wrzenia. Wtedy dodajemy kwaśną śmietanę (z ewentualną mąką) ogrzaną gorącym barszczem, dla wyrównania temperatur. Mieszamy, i skręcamy gaz. Zupę mamy gotową. Ziemniaki gotujemy w osolonej wodzie, po odcedzeniu dodajemy do nich mleko i dusimy na gładko. Okraszamy podsmażoną na złotą cebulką lub cebulką z wędliną. Podajemy razem, lub dodatkowo z jajkiem, i zupą posypujemy natką. Wedle uznania.

Smacznego. Pa.

środa, 21 listopada 2012

domowe rogale marcińskie

Post z poślizgiem? Nie szkodzi, farszu mamy tyle, że jemy rogale przez większość listopadowych weekendów. Z jednej paczki białego maku z dodatkami wyszło go tyle, że nie tylko Marcinkowe święto umiliły nam domowe rogale. Nie ma nic lepszego od ich smaku, choć może przemawia przeze mnie lokalny patriotyzm, jednak sądzę, że smaku Marcińskiego rogala nie zastąpi nic. Ciasto drożdżowe z dużą dawką masła wspaniale listkuje dając półfrancuski efekt, a farsz z nie zawsze osiągalnego w sklepach białego maku jest jedyny w swoim rodzaju. Mama stwierdziła, że miejscami przypieczony farsz, ten który wyciekł z rogali ma smak ciasteczek makaronikowych. I faktycznie, ma. Pewnie składają się z migdałów i białego maku - nie wiem, ale sprawdzę. Żałuję, że nie zrobiłam zdjęcia przekrojonego rogala, z widocznym farszem w środku, musicie niestety wierzyć mi na słowo. Jeżeli ktoś zapyta mnie, czy warto samemu w domu piec rogale, bez zająknięcia powiem, że warto. Tym bardziej, że przy braku szczęścia, 11 listopada można kupić odmrażane wypieki, bo niektóre cukiernie nie wyrabiają się w samo święto.

Przepis który publikuję częściowo pochodzi z mądrych głów bliższych i dalszych znajomych, częściowo z tego, co zapamiętały Mama i Babcia z czasów, gdy w cukierni Dziadka piekło się całą noc rogale na św. Marcina. Dziadek posypywał rogale tłuczonymi fistaszkami. Nie wiemy czy z uwagi na cenę czy tradycję, ale zrobiłyśmy tak samo. Wyszło wspaniale. Domowo, rodzinnie. Dziadek byłby z Mamy dumny. Na pewno...

składniki

-60 dag mąki pszennej,
- 300ml mleka pełnotłustego,
- 1 jajko,
- 125 g masła,
- 8 dag drożdży,
- szczypta soli

- 250g zimnego masła,

- 50 dag białego maku,
- 10 dag bakalii, orzechów, rodzynek i skórki pomarańczowej, tej ostatniej nie lubię...
- miód,
- mielone migdały do ewentualnego zagęszczenia,

- lukier z cukru pudru i mleka (pół szklanki + 1 łyżka),
- tłuczone fistaszki

By przygotować masę,
zmielić mak, dodać miód, bakalie, wymieszać. Jeżeli masa jest zbyt płynna, dodać łyżkę mielonych migdałów.

By przygotować ciasto,
drożdże rozpuścić w ciepłym mleku, dodać cukier, jajko , mąkę, stopione masło i odrobinę soli. Wyrobić, aż ciasto będzie elastyczne i nie będzie kleić się do dłoni. Odstawić na 1/2h w ciepłe miejsce. Wyrobić ponownie, podzielić na 2 części. Rozwałkować, poukładać plastry masła, nałożyć ciasto. Umieścić w lodówce, na pół godziny. Wyjąć, rozwałkować na prostokąty, pokroić na trójkąty, smarować masą i zawijać. Rogi rogaliki powinny schodzić się ku sobie.
Piec na blado złoty kolor, w temp. 180 stopni. Czas zależy od grubości ciasta i wielkości rogalików. Liczy się kolor!
Ozdobić lukrem i posypać fistaszkami.

Smacznego. Pa.



 

piątek, 22 czerwca 2012

krem szparagowo porowy i coś o tradycji...

Z radością oznajmiam, że udało nam się odstąpić od rosołu w weselnym menu. Nie, nie planuję nic zbyt amerykańskiego, nie wstydzę się tradycji, uważam tylko, że w czerwcu podać gościom rosół, jest czymś niehumanitarnym. Nie podamy hektolitrów wódki i argument z 'podkładem' do mnie nie przemawia.  Wielkopolska szparagiem stoi. Dlatego zupę proponowaną przez szefa kuchni - krem migdałowy, postanowiliśmy urozmaicić o smak szparagów. Liczę, że będzie smakować wszystkim gościom. Ze smaków Wielkopolski będą także zrazy z buraczkami i pyzuniami. Wspaniale! Mam nadzieję, że to wystarczający dowód na to, że nie staję okoniem przed tradycją. Choć żeby tylko z menu były takie chocki-klocki. Pytałam Mamę, czy goście muszą śpiewać nam 'sto lat'??? No jakoś nie lubię... albo na wejściu nie wystarczy szampan z malinką, skoro w kielonku i tak wiadomo, że na puste brzuszki nikt przy zdrowych zmysłach nam wódki nie poda? Znalazłyśmy kompromisy, ale tradycja to tradycja....
Wracając do szparagów, nasza weselna zupa to powód dla którego jestem odrobinę szczęśliwsza. Bo uwielbiam ich smak, to że co sezon mam wyzwanie na przygotowanie nowego dania z nimi właśnie. W Anglii bardzo brakowało mi tych białych. Teraz w Polsce Marcinku wypatruje na straganach zielonych.  Szczerze mówiąc nie potrafię opowiedzieć się ani za jednymi ani za drugimi, ale przecież nie muszę. Pierwszą szparagową zupę robiłam ze sporą ilością koperku, za to teraz przygotowałam krem. Por nie zdominował szparagowego smaku, całość uzupełniała się idealnie, szkoda tylko że nie miałam groszku ptysiowego, do tej zupy pasowałby idealnie.

Odnośnie tradycji.... lubicie 'skrzypka na dachu'? wałkowałam całe dzieciństwo...


składniki

- pęczek białych szparagów,
- młody por, biała i jasnozielona część,
- łyżka masła,
- litr bulionu warzywnego (np. po sałatce warzywnej, lub po prostu wrzątek, wtedy jednak warto dodać kawałek bulwy selera i pietruszki)
- szklanka mleka,
- sól i pieprz

Szparagi obieramy. Por kroimy i szklimy na masełku. Wyjmujemy większość, resztę zalewamy bulionem, wrzucamy szparagi i gotujemy do miękkości. Dolewamy mleka, miksujemy. Przyprawiamy, dodajemy por, dekorujemy także nim.

Smacznego. Pa.

poniedziałek, 11 czerwca 2012

szparagowa sałatka z rzodkiewkami

To dla mnie nowe doznanie. Po usłyszanej ostatnio opinii, jakoby szparagi w szynce parmeńskiej miały być passe, postanowiłam połączyć je z innymi smakami. Odświeżyłam i podkręciłam ulubioną szparagową sałatkę. Podstawową wersję jedliśmy w zeszłym sezonie, gdy przygotowała ją moja Mama. Zachwyciła nas, Marcina nawet jako zwolennika zielonych szparagów. Fakt, sałatka jest przepyszna, mocno schłodzona cudnie orzeźwia soczystymi szparagami i koperkiem. Dodałam rzodkiewki, choć troszkę obawiałam się, że ich ostry smak zdominuje całość. No i co? Póki smaki się nie przegryzą, faktycznie tak jest. Rzodkiewka gra pierwsze skrzypce, przytłaczając bądź co bądź wyższego klasą szparaga. No i szkoda byłoby gdyby miało tak pozostać. Jednak po godzinie w lodówce, rzodkiewka odpuściła. Miałam wrażenie, jakby jej smak rozpuścił się w łyżce świeżego mleka. Innych słów nie potrafię użyć.... musicie spróbować :D

No i tak oto pękata, rumiana dziołcha z polskiej wsi, znalazła uznanie w oczach przystojnego up town boya - wysokiego i przystojnego szparaga. Ignorując konwenanse, w milczeniu, przytuleni pośród reszty składników, wspaniale bawili się na naszej domówce. I super. Z pewnością zaproszę ich ponownie.

składniki (porcja na 4 osoby)

- 10 plastrów ulubionej szynki gotowanej,
- mały pęczek białych szparagów,
- pęczek rzodkiewek,
- garść koperku,
- majonez,
- sól i pieprz

Szparagi obieramy i gotujemy w osolonym wrzątku ze szczyptą cukru. Po ugotowaniu studzimy. Szynkę kroimy w krótkie, wąskie paseczki, rzodkiewki w księżyce. Dodajemy zimne, pokrojone szparagi,  uprzednio osączone na sitku. Mają sporo wody, dlatego lepiej je osączyć, by uniknąć pływającej sałatki... Dodajemy majonez, przyprawy i koperek. Odstawiamy do lodówki na co najmniej godzinę.

Smacznego. Pa.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...