Koziołki zaczęły trykać się na wieży poznańskiego ratusza. Tłum turystów zadzierał głowy w górę, wsłuchując się w dzwon wybijający godzinę dwunastą. Hania z Justyną na moment przerwały rozmowę, by razem z innymi obserwować symbol swojego miasta. Mimo że Hanka przechodziła tędy niezliczoną ilość razy, za każdym razem cieszyła się jak dziecko, gdy tylko trafiła na pełną godzinę. Spektakl odbywający się na szczycie ratusza sprawiał, że kochała Poznań jeszcze mocniej.
- Niesamowite, ile ludzi codziennie przychodzi by je oglądać - powiedziała Justyna, starając się mówić na tyle głośno, by ostatnie bicia zegara jej nie zagłuszyły. - Chodź już Haniu, jeszcze trochę cegiełek nam zostało.
- Idę, idę. Ale może najpierw zjemy drugie śniadanie, co? - Zapytała, biorąc przyjaciółkę pod rękę.- Wiedziałam, że troszkę czasu nam zejdzie, zrobiłam kanapki. Zapraszam cię w swoje ulubione miejsce. - Kierując się w stronę szkoły baletowej, dziewczyny rozdały jeszcze kilka cegiełek. Tych, które Janek ze swoją nową dziewczyną drukowali, by uzyskać dodatkowe fundusze na mający odbyć się juz wkrótce bal. Brama szkoły baletowej była otwarta, więc dziewczyny bez problemu mogły usiąść na dziedzińcu, na moment przenosząc się w inny świat. Z okien płynęła muzyka klasyczna. Ktoś na głos liczył, wyznaczając rytm. Raz i dwa, raz i dwa.
- Haniu, tyle lat mieszkam w Poznaniu, ale tu jeszcze nie byłam. Jak tu klimatycznie! Skąd ty znasz takie miejsca?
- Haniu, tyle lat mieszkam w Poznaniu, ale tu jeszcze nie byłam. Jak tu klimatycznie! Skąd ty znasz takie miejsca?
- Swego czasu moja mama miała tu wystawy, ale to długa historia, nie chcę do tego wracać. Proszę, jedz. Bułki piekłam dziś rano. - Podała Justynie zawinięta w folię aluminiową kulkę. W środku była ciemna bułka, posypana ziarnem słonecznika. Już pierwszy kęs, zapowiadał wspaniały posiłek. Sałata lodowa głośno chrupnęła. Smak dojrzałego żółtego sera wyraźnie górował nad innymi składnikami. Kropkę nad 'i' stanowiła papryka konserwowa, dodająca całości intrygującej nuty, która w swej prostocie eksplodowała idealnym zestawieniem smaków. Jadły w milczeniu. Jednak Hanka obawiając się pytań o mamę, zaczęła rozmowę.
- Wiesz, Janek ostatnio jest jakby odmieniony. Bałam się tej jego dziewczyny, ale chyba niepotrzebnie. Wychodzi na to, że dobrali się bardzo dobrze, a ta Iga mimo twardego charakteru, wcale nie jest zołzą ani inną pijawką, na które Janek miał szczęście przedtem trafiać.
- No, racja. Nawet Romek zauważył zmianę, a on raczej z tych, że nawet jakby mu się żonę podmieniło, zauważyłby dopiero po kilku dniach...- Zapadła chwilowa cisza, ostatnie kęsy bułek zostały zjedzone jakby z żalem, że to już koniec. - Bardzo smaczne Haniu. Prześlesz mi przepis? Bliźniaki byłyby zachwycone, a ja spokojna, że jedzą pieczywo bez konserwantów. - Hania uśmiechnęła się, szczęśliwa, że tym razem bułki się udały. Bo z pieczeniem pieczywa bywało u niej różnie. Niejeden bochenek już opłakała, gdy po wyjęciu z piekarnika okazywał się twardy, jakby ulepiony z masy solnej.
Po rozdaniu ostatniej cegiełki, przyjaciółki pożegnały się życzliwie, choć obydwie czuły, że dzisiejsze spotkanie w kwestii pewnego tematu pozostawiło smutek na dnie serca. Dzieciniec szkoły baletowej był miejscem, które przypominało Hani o jej mamie. A te wspomnienia, choć już tak dawne, paliły jej serce jak rozżarzony węgielek. W drodze do domu, by nie myśleć o tym więcej, Hanka planowała wizytę u Wiktora. Może zgodziłby się na zagranie podczas balu? W końcu muzyka to całe jego życie, a widząc prawdziwego muzyka na imprezie, dzieciaki oniemieją z zachwytu. Może się zgodzi. Może pojmie, że Hanka pomyślała o nim, nie o kimś innym, bo przecież czuje do niego coś, co łaskocze jej serce już od dawna.
Wbiegając na ostatnie piętro kamienicy, wzięła głęboki oddech. Zapukała, dzwonek nadal był zepsuty. Gdy otworzyły się drzwi, Hanka zupełnie zapomniała, po co przyszła. Nic dziwnego, skoro Wiktor otworzył jej drzwi w samych spodniach od piżamy.
Wbiegając na ostatnie piętro kamienicy, wzięła głęboki oddech. Zapukała, dzwonek nadal był zepsuty. Gdy otworzyły się drzwi, Hanka zupełnie zapomniała, po co przyszła. Nic dziwnego, skoro Wiktor otworzył jej drzwi w samych spodniach od piżamy.
przepis na pełnoziarniste bułeczki z miodem i słonecznikiem
- mąka pszenna 300 g
- mąka żytnia 400 g
- drożdże 30 dag
- miód 1 łyżka
- sól morska 1 łyżeczka
- letnia woda 0.25 l
- słonecznik około szklanki ziarna
do miski wsypać mąkę, zrobić w niej zagłębienie. drożdże wymieszać z miodem i dodawać stopniowo letniej wody. zaczyn wlać do mąki opruszyć go mąką i odstawić do wyrośnięcia na mniej więcej 15min.
dodać sól, część słonecznika i wyrobić ciasto tak by odchodziło od brzegów miski.odstawić do wyrośnięcia, wystarczy 10 min.
uformować bułeczki otoczyć je w ziarnach słonecznika i wyłożyć na wysmarowaną tłuszczem blachę. pozostawić tak by podwoiły swoją objętość.
piec w gorącym piekarniku, w temperaturze 180 stopni, na złocisty kolor. 20 minut powinno wystarczyć, jednak to zależy od wielkości bułek.
Smacznego. Pa. Już wkrótce ciąg dalszy opowieści na blogu Smaczny Dom (LINK) ...zapraszamy. Wszystkie odcinki można znaleść tutaj
dodać sól, część słonecznika i wyrobić ciasto tak by odchodziło od brzegów miski.odstawić do wyrośnięcia, wystarczy 10 min.
uformować bułeczki otoczyć je w ziarnach słonecznika i wyłożyć na wysmarowaną tłuszczem blachę. pozostawić tak by podwoiły swoją objętość.
piec w gorącym piekarniku, w temperaturze 180 stopni, na złocisty kolor. 20 minut powinno wystarczyć, jednak to zależy od wielkości bułek.
Smacznego. Pa. Już wkrótce ciąg dalszy opowieści na blogu Smaczny Dom (LINK) ...zapraszamy. Wszystkie odcinki można znaleść tutaj
18 komentarzy:
Wyglądają bardzo obiecująco i chrupiąco :) !
bułeczki domowe - piękne najpyszniejsze.
Dobrze sie ciebie czyta :)
A buleczki wygladaja bardzo smacznie. Jestem pewna, ze jedzone w klimatycznym miejscu gdzies w Poznaniu smakowalyby doskonale.
piękne bułeczki :) pisałam do Ciebie na gmaila, ponieważ do piątku jestem w csw ;) jakbyś miała ochotę na kawunię, daj znać na pocztę :)
Uwielbiam domowe pieczywo na drożdżach;) pyszne śniadanko,a Twój opis smakowego połączenia buleczek z dodatkami-inspirujący.
Przyjaźn, Poznań, przyjaciólka.. Trzy terminy kiedyś bardzo bliskie , teraz bardzo obce.
Wspaniałe bułeczki. Ostatnio sama jestem na etapie pieczenia bułek i innego pieczywa :)
Bardzo apetyczne bułeczki! Ostatnio też piekłam sama, i trzeba przyznać, że są to smaki niezapomniane :)
I pomyśleć, że ja koziołków nigdy jeszcze nie widziałam!
Bułeczki wyglądają przepysznie :-)
ja chcę takie bułeczki :> ty zajadasz takie pyszne, a ja zwykłe pszenne muszę nosić do szkoły, bo w osiedlowym sklepie nie ma grahamek -.-
marzą mi się takie domowe. na pewno jak zamieszkam z Nim to będę próbować:)
z chęcią bym skosztowała jedną na jutrzejsze śniadanko :)
Bardzo lubię domowe bułeczki, a tak dawno sama nie robiłam
Poproszę taką bułeczkę na kolację:)
czy aby poznańskie koziołki nie stukają się tylko w południe?
:) Czytajac fragment o buleczkach..czulam kazdy kes..pieknie je opisalas:)
Pozdrawiam!
@bEATA, od jakiegoś czasu trykają się przez pół dnia co godzinę :)
dobrze wiedzieć, bo byłam kiedyś b. rozczarowana jak nie zdążyłam na południe!!
Prześlij komentarz