Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wołowina. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wołowina. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 17 marca 2013

oszukane risotto by marcinku

Pamiętacie wieprzowinę z ryżem po hiszpańsku? To danie jest podobne. Jest też jednym z tych, którymi kulinarnie imponował mi małżowinek na początku naszej historii. Miłe wspomnienia. Były dania mniej lub bardziej udane, zaplanowane w najdrobniejszym szczególe, albo też dania - przypadki. Najzabawniejsze było to, gdy niewiele wiedząc o gotowaniu, posłuchałam porad znajomej i ugotowałam pseudo carbonarę na serkach topionych. I co dalej? No co. Od tego momentu wiedziałam, że mój facet ma słabą wątrobę. Wtedy wyszło słabo, teraz mamy wiele wesołych wspomnień, także tych kulinarnych. I świetnie.

Kocham dania z ryżem, w tym dodatki stanowią głównie mięso mielone, kolorowe papryki, marchew i kukurydza. A! No i cebula, której tym razem zapomniałam dodać. Można? No okazuje się, że tak. Wam jednak proponuję dodać, by danie było dodatkowo zdrowsze i smaczniejsze. Może faktycznie ten ryż powinien przygotowywać Marcinku...

sobota, 4 lutego 2012

pastitsio

Po ostatnim ziemniaku z sosem tzatziki apetyt na grecką kuchnię mnie nie opuszcza. Dostałam w prezencie od kuzynów greckie migdały, z których niedługo skomponuję jakieś aromatyczne łakocie. Pamiętam też, gdy kiedyś prezentem kulinarnym przywiezionym z Grecji była.... cebula - zabawne, ale jak ona smakowała... jestem fanką czerwonej cebuli za jej słodycz, jednak tamta smakowała o niebo lepiej niż dostępne u nas gatunki.

Przepis na tradycyjne greckie zapiekanki znajdziecie w książce z serii Kulinarne Podróże, wydanej przez Rzeczpospolitą. Moja wersja jest lekko odchudzona, bo próbowałam troszkę uszczuplić beszamel, jednak jak widać na zdjęciu efekt jest średni. Albo nawet bardzo średni, dlatego podaję przepis zgodnie z książką. Zajadam i marzę o wakacjach, pocieszając się faktem, że biało niebieskie domki są tzw. chwytem marketingowym, a Ateny są słabiej rozwinięte od naszych wielkich miast. Opowieści o braku chodników i wszędobylskich śmieciach lekko poprawiła mój humor, jednak nadal chcę do lata. Expressem!

Jeżeli planujecie podać pastitsio na kolację dla gości,
proponuję przygotować ja wcześniej, później odgrzać i dopiero kroić.
W innym wypadku będzie wyglądać właśnie tak...


składniki

- 250g makaronu,
- 2 lekko ubite jajka,
- 3/4 szklanki tartego parmezanu,
- 2 łyżki pokruszonego pieczywa,

- 2 łyzki oliwy,
- 2 posiekane cebule,
- 750g wołowiny (u mnie wieprzowina, akurat miałam...)
- 1 puszka pomidorów,
- 1/3 szklanki przecieru pomidorowego,
- 1/2 szklanki wody,
- 1/4 szklanki białego wina,
- 1 kostka bulionu wołowego (pominęłam oczywiście....)
- 1/2 łyżeczki mielonego cynamonu (dodałam znacznie więcej)
- 1 lekko ubite jajko,

- 90g masła,
1/2 szklanki mąki pszennej,
- 3 1/2 szklanki mleka,
- 1 szklanka tartego parmezanu,
- 2 żółtka

Rozgrzej piekarnik do 180 stopni. Nasmaruj płytki naczynie żaroodporne, Przygotuj sos mięsny. Ugotuj al dente makaron, odcedź i ułóż w formie wymieszany z serem i jajami. Dociśnij makaron, pokryj warstwą sosu mięsnego. Następnie pokryj warstwą sosu serowego. Posyp kruszonym pieczywem. Piecz w piekarniku około godzinę. Przed podaniem lekko przestudź.

Smacznego. Pa.



czwartek, 28 kwietnia 2011

Smaki życia 14 - hamburgery na poznańskim moście teatralnym



'Najlepsze w całej tej aferze było to, że zjawił się tak szybko. Nawet okularów nie zabrał. Część załogi nadal była w teatrze, więc całe szczęście, że Wiktor się nie zorientował. Mogłoby to wyglądać dość dziwnie. Skąd przyszedł mi do głowy właśnie w takim strasznym momencie? Ja szukam odpowiedzi, a Olga pewnie stwierdziłaby, że moja podświadomość bardzo go potrzebuje, a na mnie całą lada moment przyjdzie czas. To był najpiękniejszy spacer jaki tylko pamiętam. Tyle, że mój świat a świat Olgi..... Ehhh'

Hanka na moment przerwała rozmyślania, by w teatralnym bufecie zaparzyć swoją ulubioną rooibos. Gdy zalewała herbatę, usłyszała -
- Pani Haniu, Pani dziś zupełnie nieobecna. Mam nadzieję, że w główce kołacze się Pani jakiś młody kawaler, a nie ten stary zboczeniec. Cały teatr dziś o tym mówi. Nasza biedna kruchutka Hania.
- A, tak, faktycznie. Pytania zdają się nie mieć końca. Pozwoli Pani, że wrócę do siebie, do szatni.- Hanka oddaliła się nie czekając na odpowiedź, co było zupełnie nie w jej stylu, jednak rozpamiętywanie wczorajszego wieczoru było tak kuszące, że dobre maniery zeszły na moment na drugi plan. Usiadła wygodnie w swoim starym fotelu, który swoje czasy świetności już dawno miał za sobą, jednak do tego by w nim marzyć sprawdzał się wspaniale.

' Że też musiało mnie spotkać coś takiego, by po raz pierwszy w życiu spacerować nocą po Poznaniu. Zwykle wracam z pracy tak szybko, że nie zwracam uwagi na to co wokół się dzieje. Z drugiej strony spacerować tak samej? Nocą? Boję się! Może jak kiedyś go poproszę, pójdziemy jeszcze raz. Warta odbijała w sobie tyle gwiazd, jakby zamiast wody w jej korycie płynęło żywe srebro. Katedra wyglądała tak dumnie. Można było uznać, że przed momentem była świadkiem niebywałego cudu. Cudu nad Wartą, ha! A te hamburgery? Wszyscy wiedzą, że w budce na moście teatralnym mają najwspanialsze zapiekanki, ale o hamburgerach nie miałam pojęcia. W sumie tyle razy tam jadłam, jak mogłam nie zwrócić uwagi?' - rozmyślania przerwał Janek.
- Słuchaj, Hanka, dobrze wyglądam? Wiem, że masz dziś ciężki dzień po wczorajszym...
- Nie, jest dobrze. Zamyśliłam się po prostu.
- Tak, jak zwykle. No ale jak? Nie wyglądam jakbym specjalnie się ubrał - no wiesz - na ważne spotkanie?
- No wytarte jeansy i to polo nie wyglądają jakbyś pół dnia myślał nad tym w co się ubrać. Ale lubię cię w tym kolorze, więc jak dla mnie jest bardzo dobrze.
- Dzięki, uciekam. Gdyby ktoś EWENTUALNIE o mnie pytał, zadzwonisz?
- Jasne, nie ma problemu. A ma ktoś pytać?
Ale Janka już nie było. Wielkimi susami pokonywał schody. Co też mu przyszło do głowy. Nigdy nie pytał czy dobrze wygląda. Hanka sięgnęła po książkę, by już więcej nie myśleć o ubiegłym wieczorze, gdy usłyszała głos który znała nazbyt dobrze.
- Witaj fiołku. - Znad książki ujrzała adoratora, który najwidoczniej nie miał ochoty odpuścić. Zamarła, nie miała głosu w gardle, a jej nogi zdawały się należeć do cynowego żołnierzyka. W tym samym momencie do szatni podeszła dziarska dziewczyna, której chyba nie spodobały się amory podstarzałego Romea. Tak prędko wypowiedziała kilka zdań, że Hanka nie zdąrzyła zareagować. Tak wyraźnie akcentowała każde słowo, że już po samym tonie jej głosu facet lekko zwątpił. W końcu gdy zostały same przy ladzie, dziewczyna przeniosła wzrok z intruza na Hankę. Uśmiech i wypieki na twarzy znaczyły o tym, że ona z pewnością nie uciekłaby przed nim, tak jak Hanka wczoraj. Z pewnością nie ucieka przed nikim.
- Bęcwał. Lepiej niech Pani stąd pójdzie, jak się spektakl zacznie. - rzuciła i w tym momencie Hanka zdała sobie sprawę, że gdzieś już ją widziała.
- Bardzo, bardzo dziękuję - odpowiedziała niepewnie, cały czas wpatrując się w nieznajomą. Miała pamięć do twarzy, nie mogła się mylić. Przyglądała się dziewczynie tak mocno, że tamta chyba uznała ją za szaloną. W momencie gdy dziewczyna zapytała o Janka, Hanka otworzyła swe i tak już duże oczy jeszcze szerzej.
-Skąd ja mzna tą dziewczynę, a już wogóle skąd Janek zna JĄ? - pomyślała. W końcu mieli wspólnych znajomych, a ona z pewnością do nich nie należała.
Gdy Janek zszedł na dół i oddalił się z tajemniczą dziewczyną, Hanka odprowadziła ich wzrokiem. Przygryzła wargę nadal szukając w pamięci. Nic nie przypominało Hance sytuacji w której znalazłyby się obie. Ale ta skórzana kurtka...
- Tak! -Hankę olśniło.

przepis na hamburgery (4 sztuki)

- 500g mielonego mięsa wołowego,
- 1 jajko,
- sos Worcester
- sól, pieprz,
- bułka tarta,
- pieczywo, (ja wybrałam mniej zdrową wersję)
- sałata,
- pomidor,
- czerwona (koniecznie!) cebula,
- majonez/ ketchup/ musztarda

mięso przyprawiamy do smaku sosem worcester, solą, pieprzem, dodajemy jajko i wyrabiamy. Dzielimy na zgrabne porcyjni i kulamy. Zdrowo, dość długo, około minuty na kulkę. Następnie formujemy z mięsa dyski i wyrównujemy. Powinny być płaskie. Obtaczamy w bułce i smażymy z obu stron do ulubionego efektu, najlepiej mocno wysmażone. Pieczywo lekko rumienimy na patelni, smarujemy ulubionymi sosami i umieszczamy sałatę, cebulę i pomidora.

Tak na prawdę, kompozycja jest dowolna, można próbować na przykład z kiszonym ogórkiem.

Smacznego. Pa. Już wkrótce ciąg dalszy opowieści na blogu Smaczny Dom (LINK) ...zapraszamy

sobota, 19 lutego 2011

zapiekanka wiejska...


...lub jak kto woli śmieciówka, tworzona zazwyczaj z parodniowego przeglądu lodówki. Niezależnie jak ją komponuję, czy z dodatkiem makaronu czy ziemniaków, słyszę 'mmm, dobre, skąd tym razem przepis? Gordon, Hairy Bikers czy blog koleżanki?' I co tu odpowiadać, gdy prawda jest taka, że przepisu najzwyczajniej w świecie NIE MA. Mięsko po niedzielnym obiedzie, marchewka, cebula są w domu zawsze, ziemniaki i jajka również. Nie wiem czy sprawia to pieczyste, czy dowolność dobierania składników, jednak nasze ukochane śmieciówki zawsze odnoszą sukces. Gdyby jeszcze tylko nazwać je inaczej.... Dziś prezentuję Wam zapiekankę z ziemniaczkami, których zostało zbyt wiele po obiedzie, na który nie stawili się zapowiedziani goście. Może liczyli na śmieciówkę dwa dni później??? ;) Prawidlowo warstwa ziemniakow powinna stanowic pure, jednak u mnie sa to talarki. Bo tak mi sie podobalo, a pozatym ciezko stworzyc puszysty mus z zimnych ziemniakow lezakujacych w lodowce.

składniki

- pieczyste po weekendzie (była to pieczona karkówka)
- ziemniaki ugotowane i pokrojone w talarki,
- duża marchew,
- nieduża cebula
- 2 ząbki czosnku,
- filiżanka mrożonego groszku,
- łyżka musztardy z całą gorczycą,
- łyżka konbentratu pomidorowego,
- łyżka jogurtu naturalnego,
- jajko i pół szklanki mleka
- szczypta papryki wędzonej,
- sól i pierz,

Mięso wraz z cebulą podsmażyłam, dodając kolenjnie pokrojoną marchew i groszek. Dodałam troszkę wody i dusiłam do czasu gdy marchew była miękka. Następnie dodałam musztardę, koncentrat i jogurt i przyprawiłam. Przełożyłam do wybranego naczynia, następnie przykryłam zapiekankę ziemniaczkami i zalałam jajkiem zmąconym w mleku. W piekarniku moja zapiekanka spędziła 45 minut, piekąc się w temperaturze 180 stopni.

Smacznego. Pa.

środa, 16 lutego 2011

kebabczety z pieczarkami


Wróciłam z pracy do domu i pomyślałam sobie, jak by to było, gdybym nadal mieszkała w Poznaniu. Gdzie bym teraz była, jak spędzałabym swój wolny czas. Czy nosiłabym zamiast traperów i flaneli coś co bardziej pasuje do miejskiego życia? Czy życie biegłoby szybciej? To z pewnością, pytanie tylko czy w dobrym kierunku. Jednego jestem pewna. Mimo ciągłej tęsknoty za rodziną, za moimi ukochanymi kątami, za nic w świecie nie oddałabym mojego małego królestwa. Ani za konia ani nawet za całą stadninę. To królestwo to rzecz jasna moja kuchnia. Miejsce gdzie to ja rozdaję karty. Azyl, w którym czuję się najplepiej, i relaksuję się najszybciej. Żadna godzina jogi ani nawet litry lodów waniliowych nie koją mnie tak bardzo jak to miejsce. Krążąc po Poznaniu, rozmyślania zawiodły mnie nawet dalej, bo do Bułgarii. I dziś właśnie, w pozycji warującego kuchcika, pisząc do Was z mojej kuchni, zapraszam na grillowane bułgarskie kebabczety, które zmodyfikowałam, dodając potraktowane blenderem pieczarki. Efekt cudny, znów mój mięsożerny wilk syty i owca (co mięskiem gardziła) cała.

skłądniki

- 400g zmielonej cielęciny, wołowiny, baraniny
- 200g pieczarek,
- 1 jajko,
- 1 łyżka tartej bułki,
- łyżeczka kuminu,
- łyżeczka słodkiej i ostrej papryki,
- sól i świeżo mielony pieprz
- troszkę oliwy do posmarowania grilla

Do zmielonego mięsa dodałam zmielone pieczrki. Następnie dodałam jajko i przyprawiłam. Odstawiłam na pół godziny do lodówki. By uzyskać odpowiednią konsystencję, dodałam tartą bułkę. Wilgotną dłonią uformowałam wałeczki i położyłam na posmarowanym oliwą grillu. Grillowałam na złoty kolor, podałam z sosem czosnkowym z dodatkiem pieprzu cayenskiego, sałatą i ryżem.

Smacznego. Pa.

piątek, 27 sierpnia 2010

wołowina z grzybami pod kołderką


Przyznaję, trochę tęsknię za Anglią.(choć głsono tego nie powiem). Za ich typową brytyjską kuchnią, za "pie'ami", jagnięciną, za ich podejciem do gotowania które teraz przenika się smakami wielu kultur. Nie mam pojęcia dlaczego przypomniała mi o tym fasolka szparagowa. Nasza polska, niekoniecznie jest tak równo poprzycinana i nie pakowana równiutko, jakby od linijki. Jednak rodzima, żyjąca jakby swoim - mniej uporządkowanym życiem, podoba mi się i smakuje dużo bardziej. Dzis była przystawką do gulaszu grzybowego, który przykryłam kołderką z ciasta. W domu zapanowała atmosfera małej Brytanii, w rezultacie czego współlokator był zachwycony, a ja? Muszę przyznać, że mnie ta sentymentalna podróż wprawiła w swietny nastrój. Smakowało, więc polecam.

składniki

- 500g wołowiny pokrojonej w cienkie paski,
- cebula,
- swieże grzyby (po grzybobraniu miałam sporo kurek, podgrzybków i prawdziwków)
- liscie laurowe,
- ziele angielskie,
- bulion w kostce,
- sól i pieprz,
- rolka ciasta francuskiego,
- jajko

Mięso opruszone solą i pieprzem podsmażyłam dosć mocno. Dodałam cebulę pokrojoną w ósemki. Gdy zmiękła zalałam wodą z bulionem i dorzuciłam liscie laurowe i ziele angielskie. Dusiłam na małym ogniu tak długo aż mięso zmiękło. Pół godziny przed końcem gotowania dodałam grzyby. Gotowy gulasz umiesciłam w żaroodpornych naczyniach. Z ciasta francuskiego zrobiłam 'przykrywki' dla gulaszu. By gorące para miała którędy uciec, nacięłam otworki w ciescie. Posmarowane osolonym, zkłóconym jajkiem wstawiłam do piekarnika, piekąc tak dlugo aż ciasto się zarumieniło. Podałam z naszą wspaniałą polską fasolką.... Smacznego. Pa.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...