Truskawki już niemal się skończyły, za to poziomek jeszcze kilka można w lesie znaleść. Na nalewkę malin leśnych wystarczy, a nawet na kilka dżemów, bo nasza malinowa polana cała w owocach. Jagody zbieram o tej porze zawsze między jedną a drugą rodzinką kurek, a borówki amerykańskie... no cóż. I teraz zburzę ideę tego posta - otóż borówki są w marketach...
Naszła mnie ochota na przeraźliwie czekoladowe ciasto. Takie i z topioną prawdziwą czekoladą i z mocnym, gorzkim kakao. Przewertowałam wszystkie książki i nic. Zaczęłam więc szukać w blogoswerze i jest. Takie właśnie jakie mi się w głowie ubzdurało i nie dawało spokoju. Tak na prawdę Dorotuś i jej Wypieki zobaczyłam jakiś czas temu na innym blogu. (jak to się stało że wcześniej nie trafiłam? nie wiem...) Postanowiłam dołączyć do reszty wyznawców, i z ręką na sercu przyznać, że wypiek toćka w toćkę zrobiony z przepisu, wyszedł idealnie! Tylko moje fotografie nie dorównują oryginałowi. To jednak uważam za sprawę drugiego rzędu, a na cześć Dorotuś chyba napiszę jakiś psalm...
Naszła mnie ochota na przeraźliwie czekoladowe ciasto. Takie i z topioną prawdziwą czekoladą i z mocnym, gorzkim kakao. Przewertowałam wszystkie książki i nic. Zaczęłam więc szukać w blogoswerze i jest. Takie właśnie jakie mi się w głowie ubzdurało i nie dawało spokoju. Tak na prawdę Dorotuś i jej Wypieki zobaczyłam jakiś czas temu na innym blogu. (jak to się stało że wcześniej nie trafiłam? nie wiem...) Postanowiłam dołączyć do reszty wyznawców, i z ręką na sercu przyznać, że wypiek toćka w toćkę zrobiony z przepisu, wyszedł idealnie! Tylko moje fotografie nie dorównują oryginałowi. To jednak uważam za sprawę drugiego rzędu, a na cześć Dorotuś chyba napiszę jakiś psalm...
składniki
(jedyne co zmieniłam w przepisie, to smak galaretki z wiśniowej na owoce leśne)
-1/2szklanki mleka
-50 g czekolady 70%
-1 szklanka mąki pszennej
-pół szklanki kakao
-pół łyżeczki proszku do pieczenia
-pół łyżeczki sody oczyszczonej
-1 jajko
-2/3 szklanki drobnego cukru do wypieków (do max 3/4 szklanki)
-70 ml oleju słonecznikowego (około 1/4 szklanki)
-pół szklanki kwaśnej śmietany
-1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
Mleko podgrzać. Do gorącego dodać połamaną czekoladę, wymieszać, do rozpuszczenia czekolady. Ostudzić. Mąkę pszenną, kakao, proszek do pieczenia i sodę oczyszczoną przesiać. Jajko utrzeć mikserem na jasny krem. Dodać cukier i dalej ucierać. Wlać olej, śmietanę, ekstrakt i zmiksować. Dodać ostudzone mleko i zmiksować. Do zmiksowanej masy dodać przesiane składniki, krótko zmiksować, tylko do połączenia się składników. Formę tortownicę o średnicy 23 cm wyłożyć papierem do pieczenia (same dno). Przelać do niej ciasto, wyrównać. Piec w temperaturze 160ºC przez około 25 - 35 minut, do tzw. suchego patyczka. Wyjąć, ostudzić. Ciasto urośnie z lekką górką - można ją delikatnie ściąć nożem, by wyrównać ciasto lub jeszcze ciepłe ciasto odwrócić spodem do góry i ułożyć na paterze, wystudzić. Wokół ciasta zapiąć z powrotem obręcz tortownicy.
- ulubione (bądź możliwe do zdobycia) leśne owoce
- 2 galaretki wiśniowe (użyłam z owoców leśnych)
Galaretki rozpuścić w 750 ml wrzącej wody (czyli używamy o 1/4 mniej wody niż zaleca opakowanie). Wystudzić, schłodzić do momentu gdy galaretka stężeje na tyle, że będzie ją można wyłożyć na owoce (uwaga: zbyt rzadka galaretka wsiąknie w ciasto). Na ciasto zapięte w obręcz wyłożyć równo owoce, zalać tężejącą galaretką. Schłodzić w lodówce, do całkowitego stężenia galaretki. Ostrożnie uwolnić ciasto z obręczy i podawać.
Smacznego. Pa.