- Cześć Wiktor, a może zamiast spaceru zabrałbyś mnie do kina, co? - Hanka stojąc przed lustrem starała się bez skrępowania powiedzieć coś co kompletnie nie chciało przejść przez jej usta. Rzuciła szczoteczką do zębów tak, że ta wpadła prosto do kubeczka.
- Coco mam tego dość. Nie jestem przebojowa i już. - lamentowała idąc do kuchni- Jak mam dać facetowi do zrozumienia, że chciałabym go bliżej poznać? Wolę czekać aż wyczyta to z moich oczu. Bo w końcu chyba wyczyta, prawda? - opierając ręce na parapecie Hanka spoglądała raz na paprotkę, raz na piękne błękitne niebo. Ten wtorek miała wolny, i jak zwykle chciała pochodzić po mieście bez celu. Lubiła odwiedzać Arsenał w poszukiwaniu ciekawych książek.Tego dnia jednak nie dotarła do księgarni. Jej typowa trasa została nagle zmieniona, ale o tym za chwilę.
Wychodząc z domu Hanka zbiegła na dół, by jak zwykle sprawdzić pocztę. Część z korespondencji zazwyczaj zostawiała w skrzynce twierdząc, że nie jest w nastroju do otwierania niektórych kopert. Ucieszył ją jednak widok pocztówki.
- Olga? Ah, jak pięknie - widokówka z Costa Brava była przecudna. Hanka wyszła z kamienicy, by patrząc w niebo pomarzyć, że właśnie idzie na plażę. - Mam nadzieję, że będzie szczęśliwa z tym Hiszpanem-weganem. Wydawał się sympatyczny, a teraz chce, by Olga poznała jego rodzinne strony, no no no... - pomyślała, że skoro nie może być teraz na plaży w słonecznej Hiszpanii, nic nie stało na przeszkodzie, by zjeść ciekawe, galicyjskie danie. Wsiadła do tramwaju, w którym o tej porze było prawie pusto. Cały Poznań pracowicie wypełniał swe obowiązki, uczył się, lub odliczał minuty do zakończenia dnia. Tylko Hanka nie spieszyła się kompletnie do nikąd. W okolicach Okrąglaka wysiadła, by odwiedzić ulubioną kawiarnię. Wzięła dużą czarną kawę na wynos i przeszła na drugą stronę ulicy. Usiadła na schodach przy Placu Wolności, by w spokoju zrobić listę zakupów. Wyjęła swój fioletowy notes i zaczęła pisać.
- Schab, papryka, czerwona cebula, hmm, co też jeszcze można dodać do szybkiego dania w hiszpańskim stylu? Natka? Może czosnek, tego nigdy nie za wiele. Pomidory, najważniejsze.- nagle Hanka podniosła wzrok i nie mogła uwierzyć własnym oczom. To był Janek. On i ta ciemnowłosa dziewczyna. - Że też ja mam takie szczęście na Janka ostatnio. Zaraz podejdę, może wreszcie poznam tą przebojową dziewczynę. Nie podziękowałam jej jeszcze za pomoc w teatrze. - Jednak Hanka nie wstała. Zauważyła, że para nie jest w nastroju do rozmów, mało tego, oni się wręcz kłócili. Janek stał z założonymi rękoma, a ta piękna dziewczyna starała się mu najwyraźniej coś wytłumaczyć. Chyba nie szło jej za dobrze, bo Janek ani drgnął, a jej gesty stawały się coraz bardziej rozpaczliwe. Wyglądała jakby szukała pomocy suflera, który gdyby byli w teatrze z pewnością by jej pomógł. Tu była zdana sama na siebie, do tego z tak niewdzięcznym widzem jakim w tej chwili zdawał się być Janek. Gdy ta śliczna dziewczyna, w czarnej skórzanej kurtce która zwykle dodawała jej tyle siły, teraz była bliska łez, Hance ścisnęło się serce. - Widzę, że i ona miewa słabsze chwile... zupełnie jak ja- myśląc to, Hanka jakby krzyczała swoimi myślami, bowiem w tym momencie, dziewczyna zwróciła swe zapłakane oczy ku niej. Przez moment poczuła bardzo silny związek z tą nie do końca silną, stojącą tam niby samotnie, mimo że z Jankiem dziewczyną. Posłała jej najcieplejszy uśmiech na jaki tylko potrafiła się w tej chwili zdobyć. Ciemnowłosa dziewczyna odwzajemniła uśmiech. Widać było, że odnajduje spokój i wewnętrzną siłę, którą na moment gdzieś zgubiła. Mówiąc coś, spojrzała na Janka wzrokiem tak spokojnym, że jego gniew uleciał gdzieś z wiatrem. Objął ją swymi silnymi ramionami i uniósł kilka centymetrów ponad chodnik. Stali tak przez moment, i wtedy właśnie Hanka zdecydowała się kontynuować swój spacer. Oddaliła się prędko, pozwalając parze cieszyć się swym odnalezionym na nowo szczęściem.
- Niesamowite. Jacy zakochani ludzie są romantyczni, nawet wtedy gdy wydaje się, że chyba zaraz się rozstaną i pobiegną w różnych kierunkach. Janek nawet nie wie jakie nieme kino mi zafundował. Obym kiedyś i ja była aktorką w podobnej sztuce. - myślała. Klucząc między straganami na rynku Wielkopolskim, poszukując najładniejszych papryk i cebul musiała emanować szczęściem - szczęściem dwojga bliskich jej osób, mimo, że jednaj z nich jeszcze zbyt dobrze nie poznała - bo w prezencie od starszego pana dostała piękne czerwone jabłko. W drodze powrotnej wdychała zapach sadu i słońca, a w głowie układała inne, mniej odważne niż o poranku słowa, które kiedyś z pewnością powie Wiktorowi.
przepis na wieprzowinę z ryżem po hiszpańsku
składniki
- 2 grube plastry schabu,- Coco mam tego dość. Nie jestem przebojowa i już. - lamentowała idąc do kuchni- Jak mam dać facetowi do zrozumienia, że chciałabym go bliżej poznać? Wolę czekać aż wyczyta to z moich oczu. Bo w końcu chyba wyczyta, prawda? - opierając ręce na parapecie Hanka spoglądała raz na paprotkę, raz na piękne błękitne niebo. Ten wtorek miała wolny, i jak zwykle chciała pochodzić po mieście bez celu. Lubiła odwiedzać Arsenał w poszukiwaniu ciekawych książek.Tego dnia jednak nie dotarła do księgarni. Jej typowa trasa została nagle zmieniona, ale o tym za chwilę.
Wychodząc z domu Hanka zbiegła na dół, by jak zwykle sprawdzić pocztę. Część z korespondencji zazwyczaj zostawiała w skrzynce twierdząc, że nie jest w nastroju do otwierania niektórych kopert. Ucieszył ją jednak widok pocztówki.
- Olga? Ah, jak pięknie - widokówka z Costa Brava była przecudna. Hanka wyszła z kamienicy, by patrząc w niebo pomarzyć, że właśnie idzie na plażę. - Mam nadzieję, że będzie szczęśliwa z tym Hiszpanem-weganem. Wydawał się sympatyczny, a teraz chce, by Olga poznała jego rodzinne strony, no no no... - pomyślała, że skoro nie może być teraz na plaży w słonecznej Hiszpanii, nic nie stało na przeszkodzie, by zjeść ciekawe, galicyjskie danie. Wsiadła do tramwaju, w którym o tej porze było prawie pusto. Cały Poznań pracowicie wypełniał swe obowiązki, uczył się, lub odliczał minuty do zakończenia dnia. Tylko Hanka nie spieszyła się kompletnie do nikąd. W okolicach Okrąglaka wysiadła, by odwiedzić ulubioną kawiarnię. Wzięła dużą czarną kawę na wynos i przeszła na drugą stronę ulicy. Usiadła na schodach przy Placu Wolności, by w spokoju zrobić listę zakupów. Wyjęła swój fioletowy notes i zaczęła pisać.
- Schab, papryka, czerwona cebula, hmm, co też jeszcze można dodać do szybkiego dania w hiszpańskim stylu? Natka? Może czosnek, tego nigdy nie za wiele. Pomidory, najważniejsze.- nagle Hanka podniosła wzrok i nie mogła uwierzyć własnym oczom. To był Janek. On i ta ciemnowłosa dziewczyna. - Że też ja mam takie szczęście na Janka ostatnio. Zaraz podejdę, może wreszcie poznam tą przebojową dziewczynę. Nie podziękowałam jej jeszcze za pomoc w teatrze. - Jednak Hanka nie wstała. Zauważyła, że para nie jest w nastroju do rozmów, mało tego, oni się wręcz kłócili. Janek stał z założonymi rękoma, a ta piękna dziewczyna starała się mu najwyraźniej coś wytłumaczyć. Chyba nie szło jej za dobrze, bo Janek ani drgnął, a jej gesty stawały się coraz bardziej rozpaczliwe. Wyglądała jakby szukała pomocy suflera, który gdyby byli w teatrze z pewnością by jej pomógł. Tu była zdana sama na siebie, do tego z tak niewdzięcznym widzem jakim w tej chwili zdawał się być Janek. Gdy ta śliczna dziewczyna, w czarnej skórzanej kurtce która zwykle dodawała jej tyle siły, teraz była bliska łez, Hance ścisnęło się serce. - Widzę, że i ona miewa słabsze chwile... zupełnie jak ja- myśląc to, Hanka jakby krzyczała swoimi myślami, bowiem w tym momencie, dziewczyna zwróciła swe zapłakane oczy ku niej. Przez moment poczuła bardzo silny związek z tą nie do końca silną, stojącą tam niby samotnie, mimo że z Jankiem dziewczyną. Posłała jej najcieplejszy uśmiech na jaki tylko potrafiła się w tej chwili zdobyć. Ciemnowłosa dziewczyna odwzajemniła uśmiech. Widać było, że odnajduje spokój i wewnętrzną siłę, którą na moment gdzieś zgubiła. Mówiąc coś, spojrzała na Janka wzrokiem tak spokojnym, że jego gniew uleciał gdzieś z wiatrem. Objął ją swymi silnymi ramionami i uniósł kilka centymetrów ponad chodnik. Stali tak przez moment, i wtedy właśnie Hanka zdecydowała się kontynuować swój spacer. Oddaliła się prędko, pozwalając parze cieszyć się swym odnalezionym na nowo szczęściem.
- Niesamowite. Jacy zakochani ludzie są romantyczni, nawet wtedy gdy wydaje się, że chyba zaraz się rozstaną i pobiegną w różnych kierunkach. Janek nawet nie wie jakie nieme kino mi zafundował. Obym kiedyś i ja była aktorką w podobnej sztuce. - myślała. Klucząc między straganami na rynku Wielkopolskim, poszukując najładniejszych papryk i cebul musiała emanować szczęściem - szczęściem dwojga bliskich jej osób, mimo, że jednaj z nich jeszcze zbyt dobrze nie poznała - bo w prezencie od starszego pana dostała piękne czerwone jabłko. W drodze powrotnej wdychała zapach sadu i słońca, a w głowie układała inne, mniej odważne niż o poranku słowa, które kiedyś z pewnością powie Wiktorowi.
przepis na wieprzowinę z ryżem po hiszpańsku
składniki
- 1 czerwona papryka,
- 1 żółta papryka,
- pomidory w puszce (lub zaprawiane).
- 3 ząbki czosnku,
- 1 czerwona cebula,
- ryż do risotto (lub np. parboiled)
- natka pietruszki
- sól i pieprz do smaku
Wieprzowinę pokrojoną w kostkę i opruszonąprzyprawami zzumieniłam mocno na rozgrzanej patelni. Następnie dodałam pokrojone w kostkę papryki, cebulę o czosnek i smażyłam około 5 minut. Dodałam ryż i czekałam aż wchłonie oliwę i soki z warzyw. Zalałam pomidorami i niewielką ilością wody. Gotowałam, uzupełniając ilośc wody do momentu gdy ryżbył miękki. Na końcu dodałam natkę, wymieszałam i podałam.
Smacznego. Pa. Już wkrótce ciąg dalszy opowieści na blogu Smaczny Dom (LINK) ...zapraszamy. Wszystkie odcinki można znaleść tutaj
7 komentarzy:
Przeczytałam jednym tchem, na bezdechu, pochłaniając czereśnie bez patrzenia na nie, w ilości pewnie nie do końca zdrowej. Czekam na więcej, Vanillo :* !
Agnieszka, mam nadzieje, że nie było w nich robaczków ;)
mmm już prawie tu czuję ten smak i aromat..
Bardzo ladna opowiesc. znam takiego silnego Janka :)
mmmmm pyszota i ten kremowy ryż :)
Co za historia...
Hiszpańskie smaki biorę w ciemno.Pysznie wygladają!
wlanie wrócilem z wielkopolskiego! dobre toto. pisz anula, pisz!!! Rob
Prześlij komentarz