Zdecydowanie mój ulubiony. Pierwszy raz jadłam w wykonaniu cateringu z którego często korzystają moi rodzice. Zakochałam się. Kurka i jej idealność, dodatkowo słodycz uduszonego pora. Kolor niby kurkowy, ale lekko odświeżony kroplą zieleni. Sporo pieprzu. Nic więcej. W sezonie robię go odtąd najchętniej, tym razem podałam z młodymi pyruszkami (witam Wielkopolan!), jednak pasuje też do mięs. Polecam.
Nie więcej nie napiszę. Myślę sobie że zarzucam Was słowami jak ciepłym kocem, w ten upał tym gorzej to zniesiecie...
składniki
- łyżka masła,
- kilka kropli oleju (rzepakowy),
- 2 porcje kurek,
- 1 por,
- 1 ząbek czosnku,
- sól, pieprz,
- słodka śmietanka,
- łyżeczka mąki
Na patelni topimy masło. Dodajemy olej, by nie spalić masła. Szklimy pokrojony w pół krążki por, jego białą i część zielonej części. Gdy por zmięknie dodajemy oczyszczone kurki i przeciśnięty przez praskę czosnek. Większe kurki dzielimy na mniejsze cząstki. Solimy. Gdy grzyby będą już miękkie (ale też bez przesady, nie mogą się rozpadać), dodajemy mąkę rozprowadzoną w śmietance, około pół szklanki wystarczy. Czekamy aż sos zgęstnieje, obficie posypujemy świeżo mielonym pieprzem.
Smacznego. Pa.
6 komentarzy:
pycha!
życie & podróże
gotowanie
A ja jeszcze nie zrobiłam nic z kurkami! Muszę się szybko wziąć do roboty! :)
ja też niedługo za kurki się łapię :)
nie ma co, sezon przecie szybko minie!
pozdrawiam :*
Szana
Też robiłem ostatnio podobny sos, z tym, że dodatkowo jeszcze porcję kurek zmiksowałem, więc sos był jeszcze bardziej kurkowy i sam się zagęścił ;)
No i masz, a mi sie skonczyly kurki ;(
Uwielbiam kurki.. Mam taką swoją polanę z kurkami w lesie i wiem, że zawsze tam będą ;-)
Narobiłaś mi takiej ochoty, że chyba się wybiorę w tym tygodniu do lasu :-)
Prześlij komentarz