piątek, 28 stycznia 2011
tęskniąc za Charlotte...
...a Charlotte to moja wyspiarska koleżanka. Dziewczę którego złote myśli należałoby bez wątpienia opublikować. Osóbka która niczym wielkooki blond aniołek, swymi (niezawsze celnymi) uwagami potrafiła... no właśnie. Potrafiła wiele. Wzruszyć, rozbawić, postawić do pionu, lub jeśli trzeba było, zupełnie powalić na łopatki. Do tego w spontaniczny sposób, bez chwili wahania. I wiecie co? Każdemu życzę, by na swej drodze spotkał choć jedną taką osobę. Kogoś z kim nawet jedzenie paczki znienawidzonych chipsów, będzie powodem do radości. Charlotte I miss you a lot...
Piekąc to ciasto przez myśl przeszło mi - co ja tak właściwie piekę?? Szarlotkę czy jabłecznik??? Szarlotkę bo brzmi lepiej? Wikipedia twierdzi, że nazwy te można stosować zamiennie, że jabłecznikowi bliżej do Polski, Niemiec i Austrii, natomiast szarlotka to obywatelka Francji. Znajomi twierdzą, że szarlotkę można podawać na ciepło, a ciepły jabłecznik może co najwyżej spowodować ból brzucha. I gdzie tu prawda? Ja sama nie wiem a chcąc uniknąć błędu - nazwałam swoje ciasto 'tęskniąc za Charlotte'...
składniki
- 3 szklanki mąki pszennej,
- 1 szklanka cukru
- 25 dag margaryny
- 6 żółtek
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
- aromat waniliowy
- 4 kruche jabłka,
- 2 łyżeczki cynamonu
- cukier waniliowy
Do mąki dodałam cukier, miękką margarynę, żółtka, proszek do pieczenia i aromat. Wyrobiłam ciasto (dzięki Ci kochanie za robota kuchennego) i podzielone na dwie równe części włożyłam do zamrażarki na 20 minut. Następnie jedną część ciasta rozwałkowałam i położyć na wysmarowaną tłuszczem formę. Moja była okrągła, pamiętam że moje mama zawsze piekła ten rodzaj ciasta w prostokątnej formie. Następnie przełożyć opruszone cynamonem i cukrem waliniowym jabłka. Na koniec formując malutkie placuszki (niczym z plasteliny) przykryć jabłka drugą porcją ciasta. Piec w temperaturze 160 stopni równą godzinę. Przestudzone ciasto posypać cukrem pudrem lub polać lukrem, to oczywiście kwetia smaku :)
Smacznego. Pa.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
SLICZNA!!!!!!!!!!!!!
Ja nazywam to szarlotka i koniec!!:)
I fajnie ze zrobilas ciasto w takiej formie a nie zwyczajowa z kruszonka etc. Podobny przepis mi chodzil po glowie..od dluzszego czasu ...i podobny przepis znam dzieki...hehehe Musierowicz (autorki Sagi Borejkow, rodziny z Poznania) :)
Sliczne ciasto i juz sobie wyobrazam jak pachnie:)
ciasto wyszło ,smaczne dzieki za przepis,tylko ja wyrabiałam reką,pozdrawiam
Prześlij komentarz