Po ostatniej przygodzie ze zbyt ostrym, chińskim curry, miałam ochotę na łagodne, choć nadal orientalne smaki. Przeglądając Titli's Busy Kitchen, trafiłam na tego właśnie kurczaka. Ucieszyłam się tym bardziej, że paczka liści curry czekała na swój debiut w mojej kuchni. Niedaleko stacji PKS w Poznaniu znajduje się wspaniały chiński market. Ale nie taki pachnący tandetnym klejem, pełen zabawek które bardziej niż do zabawy nadają się do oglądania. Ten market ma w swojej ofercie wiele spożywczych nowinek, istny raj dla miłośników orientalnego gotowania. Sporo różnej maści sosów i marynat, makaronów ryżowych i jajecznych, prażynek, a także przypraw. Moim pierwszym zakupem były właśnie suszone liście curry, jednak przy kolejnej okazji z pewnością kupię inne ciekawe składniki.
O mojej sympatii do Titli chyba nie muszę przypominać. Uwielbiam jej przepisy, szczególnie te z hinduskimi korzeniami. Polecam jej krótkie filmiki nie tylko po to by gotować, ale też by zarazić się pozytywna energią i nacieszyć się brytyjskim akcentem. Przepis bardzo prosty, a smak kurczaka wyjątkowo pyszny. Polecam wielbicielom kuchni hinduskiej oraz tym, którzy dopiero oswajają się z orientalnymi smakami. Łagodne curry, w sam raz na obiad lub przyjęcie organizowane w hinduskim duchu. Kropka Bindi na czoło i miseczki z różnymi curry, to jest to...
składniki (podaję dokładnie za autorką)
- 450g piersi z kurczaka,
- 1 tarta cebula,
- 200ml mleka kokosowego,
- 1 łyżka pasty czosnkowo-imbirowej (lub tarty imbir i przeciśnięty przez praskę czosnek),
- garść suszonych liści curry,
- 1 suszona chilli (miałam tylko płatki...)
- łyżeczka gorczycy,
- pół łyżeczki soli,
Na rozgrzanej patelni z 2 łyżkami Ghi lub oleju roślinnego 3 minuty smażymy cebulę, gorczycę, sól, chilli i pastę. Dodajemy kurczaka i smażymy do zbrązowienia mięsa. Następnie dodajemy mleko kokosowe i liście curry. Dusimy pod przykryciem około 20 minut. Mieszamy i podajemy z ryżem.
Smacznego. Pa.
O mojej sympatii do Titli chyba nie muszę przypominać. Uwielbiam jej przepisy, szczególnie te z hinduskimi korzeniami. Polecam jej krótkie filmiki nie tylko po to by gotować, ale też by zarazić się pozytywna energią i nacieszyć się brytyjskim akcentem. Przepis bardzo prosty, a smak kurczaka wyjątkowo pyszny. Polecam wielbicielom kuchni hinduskiej oraz tym, którzy dopiero oswajają się z orientalnymi smakami. Łagodne curry, w sam raz na obiad lub przyjęcie organizowane w hinduskim duchu. Kropka Bindi na czoło i miseczki z różnymi curry, to jest to...
składniki (podaję dokładnie za autorką)
- 450g piersi z kurczaka,
- 1 tarta cebula,
- 200ml mleka kokosowego,
- 1 łyżka pasty czosnkowo-imbirowej (lub tarty imbir i przeciśnięty przez praskę czosnek),
- garść suszonych liści curry,
- 1 suszona chilli (miałam tylko płatki...)
- łyżeczka gorczycy,
- pół łyżeczki soli,
Na rozgrzanej patelni z 2 łyżkami Ghi lub oleju roślinnego 3 minuty smażymy cebulę, gorczycę, sól, chilli i pastę. Dodajemy kurczaka i smażymy do zbrązowienia mięsa. Następnie dodajemy mleko kokosowe i liście curry. Dusimy pod przykryciem około 20 minut. Mieszamy i podajemy z ryżem.
Smacznego. Pa.
10 komentarzy:
To musi być pyszne!
Zapisuję sobie do zrobienia.
Filmik mi się nie wyświetla...
Przepis wygląda na dość prosty... bardzo chętnie wypróbuję :)
nie oszukujmy się, ale zdjęcie jest tak apetyczne, że zaraz zacznę zjadać monitor
dzieki Tobie uwielbiam te kobitke..masz calkowite racje mowiac, ze jest zrodlem pozytywnej energii oraz brytyjskiego akcentu!
a przepis na pewno sprobuje - lubie indyjskie jedzonko..ale nieostre:)
Lubię, strasznie lubię takie obiady!
A ja akurat mam paczkę liści curry i nie wiem, jak je spożytkować! A może Ty też zaczniesz filmować swoje kuchenne poczynania??
Bardzo lubię taką kuchnię :) Nawet wczoraj byliśmy z T. w knajpce indyjskiej na pysznym jedzonku. Ten przedstawiony przez Ciebie kurczak wygląda świetnie :) Chętnie bym skosztowała.
Danie bardzo mi odpowiada, ale powiem Ci, ze przez chwile sie ludzilam, ze w tej hurtowni poznanskiej sprzedaja swieze liscie curry. A tu niestety, one nadal w wersji swiezej dostepne sa tylko w Stolicy, szkoda. Ponoc takie swieze to zupelnie inna bajka, ponoc, bo nie udalo mi sie ich jeszcze zdobyc.
Podoba mi sie ten przepis, na pewno wyprobuje! A orientalne delikatesy sa fantastycznym polem do kulinarnych odkryc.
Bardzo smaczne danie, lubię wykorzystywać mleczko kokosowe do kurczaka.
Prześlij komentarz