Ostatnio zwariowaliśmy na punkcie Lazura. Wiecie, szlachetny polski serek, pleśniowy, bardzo maślany, na dodatek z gamą pleśni do wyboru. Niebieskiej, białej i zielonej. U Mamy próbowałam złotego, o cudnym pomarańczowym miąższu. Producent poleca go do między innymi do dań z makaronem i nic dziwnego, jest bardzo kremowy i cudnie rozpływa się w sosach. Tym razem dodałam go jednak nie do makaronu, ale do moich ukochanych poznańskich pyrek. Często podrasowałam (podrasowywałam ???) ich smak dodatkiem musztardy, (trik podpatrzyłam u Kudłatych Kucharzy). Dodatek Lazura do zapiekanych faszerowanych pyrek jest moją improwizacją, ale nieskromnie stwierdzam, że bardzo udana. Ser lekko się topi, nadając całemu maszowi cudnie kremowej konsystencji, a wierzchnia warstwa stanowi zwartą, lekko chrupiącą kołderkę. Do tego boczek - którego zbytnio nie lubię, ale dodaje tyle słonego smaku ile powinno być w daniu. Ni mniej, ni więcej. W sam raz po prostu ;) Zajadaliśmy się że ho ho i na pewno przygotuję je jeszcze raz. I kolejny. I wiele więcej.
składniki
- 2 duże ziemniaki,
- 3 plastry wędzonego boczku,
- pół Lazura złocistego,
- pieprz do smaku,
- łyżeczka masła
- natka pietruszki
Ziemniaki szorujemy i gotujemy przez 15-18 minut w osolonym wrzątku. Odstawiamy do wystygnięcia, najlepiej ugotować je poprzedniego dnia. Dzięki temu nie będą się kruszyć przy krojeniu. Ze środka wydrążamy miąższ, który dusimy na gładki masz. Łączymy z pokrojonym Lazurem, podsmażonym (uprzednio pokrojonym w kosteczkę) boczkiem, masłem i pieprzem. Wypełniamy farszem, zapiekamy. 25 minut w 160 stopniach powinno wystarczyć. Podajemy z natką.
Smacznego. Pa.
składniki
- 2 duże ziemniaki,
- 3 plastry wędzonego boczku,
- pół Lazura złocistego,
- pieprz do smaku,
- łyżeczka masła
- natka pietruszki
Ziemniaki szorujemy i gotujemy przez 15-18 minut w osolonym wrzątku. Odstawiamy do wystygnięcia, najlepiej ugotować je poprzedniego dnia. Dzięki temu nie będą się kruszyć przy krojeniu. Ze środka wydrążamy miąższ, który dusimy na gładki masz. Łączymy z pokrojonym Lazurem, podsmażonym (uprzednio pokrojonym w kosteczkę) boczkiem, masłem i pieprzem. Wypełniamy farszem, zapiekamy. 25 minut w 160 stopniach powinno wystarczyć. Podajemy z natką.
Smacznego. Pa.
11 komentarzy:
Wyglądało bosko :) Pewnie były nieziemsko pyszne. Mam 15 kg ziemniaków... może zrobię coś takiego :D Złoty lazur lubię. Mam ochotę dodać go do jakiejś zupy - jadłam kiedyś zupę porową, posypaną pokruszonym serem pleśniowym - i właśnie coś w tym stylu chciałabym zrobić z tym serem.
Ha! jak to mozliwe, ze dzisiaj jadlam Lazura i pomyslalam o Tobie? :)) Lazura zlocistego nie jadlam..ale samego Lazura uwielbiam.:) a z pieczonymi ziemniakami...mniami..wszystko co serowe i ziemniaczanopieczone...pozeram oczami i cala soba:)
ps. sliczne zdjecie
baardzo apetyczne zdjęcie ;]
i sam w sobie ziemniak. tak ponętnie nadziany.
mówiłam Ci już, że moja Babcia by się w Tobie zakochała od pierwszego kęsa? Jeśli nie, to właśnie Ci to oznajmiam :D
Ja tez kocham pleśniowe sery choć przyznam szczerze i bez bicia, że od Lazura wole Rokpol. Niestety jestem z racji brzuchowatości na przymusowym odwyku :( a te ziemniaki muszą być boskie!
Bardzo lubie plesniowe sery, a i dobrym pieczonym kartoflem nie pogardze, dlatego podoba mi sie twoja propozycja! Lazura bede musiala pewnie zastapic jakims Stiltonem, ale to nie zmienia faktu, ze na pewno bedzie pysznie :)
Mnie również raz po raz dopada Lazuro-mania :D
Ziemniaki, boczek i ser pleśniowy, fantastyczne połączenie:)
Biorę w ciemno taką propozycję na obiad lub kolację:)
bardzo ciekawy pomysł, chętnie wypróbuję. Pozdrawiam
lazurowe smaki bardzo lubię! tez łączę go z ziemniakami - np takie ugotowane posypuję lazurem w kosteczce i skarmelizowaną cebulą. mniam! boczek to pyszny bonus :)
Prześlij komentarz