poniedziałek, 16 maja 2011

Smaki życia 16 - tarta gruszkowo migdałowa


Niedzielny poranek stanowił dla Hanki najbardziej wyczekiwany moment w tygodniu, jednak nie tym razem. Wstała po godzinie jedenastej, marząc o aromatycznej kawie z dużą dawką cukru, by czym prędzej wejść na wysokie obroty.
- Witaj Coco. Widzisz te ogromne worki pod moimi oczami? Zaraz przyłożę kostki lodu, może pomogą. Tak? A ja jak widzisz spałam marnie. I wogóle krótko. Do późna zastanawiałam się co też może łączyć Janka z tą niesamowitą dziewczyną. Ah, mówię ci Coco. Takich pewnych siebie kobiet świat powinien być pełen. Nie masz pojęcia jak chciałabym być do niej podobna. Taka stanowcza, biorąca życie za rogi. Byka mówisz? No tak, byka.
Pijąc czarną mocną kawę Hanka lekko ukryła oznaki bezsennej nocy najjaśniejszym jakim tylko mogła korektorem. Kostki lodu pomogły, kamuflaż również, więc z uśmiechem na ustach wybrała karminową sukienkę. Takie spotkania traktowała jak święta, a po głosie Justyny z którą umówiła się już przedwczoraj czuła, że ta czerwień może być jedynym pozytywnym kolorem spotkania. Przeglądając się w lustrze w przedpokoju usłyszała kroki na klatce. Cichutko na palcach bosych stóp podeszła do judasza by zobaczyć czy to przypadkiem nie Wiktor.
- Dziękuję za ostatni spacer - powiedziała cichutko przyklejona do zimnej tafli . Wiktor zatrzymał się przed drzwiami Hanki i po krótkim wahaniu, z dłonią zawieszoną w geście pukania poszedł dalej. Hanka osunęła się czując coś podobnego do głodu w brzuchu. Nie była pewna czy sąsiad ją zauważył. Chciał wejść, może też myślał o nocnym spacerze? Z przyspieszponym biciem serca Hanka porwała torebkę i poszła na spotkanie z przyjaciółką.

Justyna chwilę się spóźniała, jednak Hanka lubiła siedzieć pod Pręgierzem, obserwując pary zakochane w sobie i w Poznaniu. Zawsze zastanawiała się gdzie kochankowie udadzą się na kawę, lub jakie filmy w kinie zobaczą. Gusta odgadywała z subkultur, do których ewidentnie należeli.
- Cześć Hanuś, wybacz, że zawsze na mnie czekasz. - powiedziała zdyszana Justyna.
- Nie ma sprawy, widzę, że nawet nie zdążyłaś oddać tetry dzieciom. - wskazała na pieluszkę, którą przyjaciółka trzymała w dłoni
- No ładnie. I ja tak przez cały deptak szłam. Ludzie musieli mieć ubaw!
- Matka Polka roku, nie widzę nic śmiesznego. Złap oddech i choć. Pomilczymy chwilkę i zabiorę Cię na coś pysznego. - posłała Justynie najszczerszy uśmiech jaki chowała tylko dla niej. Pod rękę niczym para z przedwojennych filmów poszły w gąszcz uliczek okalających poznański Stary Rynek. Mijając modne sushi bary i sklepy z ludowym rękodziełem milczały, ciesząc wzrok kolorowymi wystawami. Hanka przerwała milczenie, czując, że Justyna ma w głowie zbyt wiele spraw które muszą znaleść ujście.
- Zaraz będziemy na miejscu, mam nadzieję, że tam jeszcze nie byłaś. Mają przecudne wypieki, coś w sam raz na dziś.
- Hanuś żartujesz? Ostatnio bywam we własnej pralni i w aptekach. Od czasu do czasu u pediatry.
- Tymbardziej, dzisiejszy dzień potraktujemy świątecznie. Wiesz że.... - w tym momencie przed dziewczynami jakby znikąd pojawił się Janek. Jak z procy wystrzelił z jednej z nowych, całkiem przyjemnie wyglądających kafejek.Jego mina nie wskazywała jednak na to, by miło spędził czas.
- Janek, co ci? Wszystko gra? - zapytała zaskoczona Justyna
- Mmm, powiedzmy. Nie radzę wam tam wchodzić, beznadziejna obsługa. Spadam, nic tu po mnie.- syknął i podając Justynie pęk cudnych białych bzów poszedł w stronę Starego Rynku. Dziewczyny widziały jak odchodzi w rękoma w kieszni, kopiąc puszkę z takim impetem, jakiego dawno u Janka nie widziały. Zdziwione spojrzały na siebie i nie mówiąc nic wzruszyły ramionami.
- Nie ma co Haniu, nie myśl tyle, bo Cię głowa rozboli. Pozatym to ja dziś miałam grać rolę poszkodowanej. Idziemy? Janek da sobie radę, twardy z niego facet.
- Tak, choćmy, to tuż za rogiem - odpowiedziała Hanka, strasznie zmartwiona, co też mogło spotkać jej przyjaciela. Te kwiaty? Czyżby znów jakaś kobieta? A może to TA kobieta?

Błękitna parasolka była pusta o tej porze, więc nie było problemu, by zająć najczęsciej okupowany stolik w witrynie. Stąd najlepiej widać przechodniów, a ich powolny krok wspaniale współgra z przyjacielskimi rozmowami. Cicha bossanova sączyła się po sali, a zapach mielonej kawy wprawiał w błogi nastrój.
- Powiedz mi jaką chcesz kawę? Zamówię do niej coś czego nie jadłaś jeszcze nigdzie indziej.
- Latte, bezzmiennie Haniu. Karmię. W tym widzisz cały problem, dlatego mi tak ostatnio źle. Hanka! Ja odkąd urodziłam dzieciaki jestem już tylko matką. Rozumiesz? Jakby dawna kobiecość gdzieś wyparowała. Oczywiście Romek twierdzi że przesadzam, ale co on wie...
- Justyna, jesteś kobietą którá kocha i on i teraz te dwa berbecie. Zaraz cię postawię do pionu, czekaj. - Hanka podbiegła do kelnerki, by zamówić jaknajszybciej i wrócić do stolika. Czekając na kawy i ciasto szybko myślała czym też może pocieszyć biedną Justynę. W końcu Hanka niewiele wiedziała o macierzyństwie. Niosąc talerzyki widziała jak twarz przyjaciólki nabiera blasku.
- Wygląda bosko, Hanuś, skąd ty znasz takie miejsca?
- Ciii, tarta gruszkowo migdałowa, w sam raz na dzisiejsze smuteczki. Jedz, zobaczysz że działa lepiej niż antydepresanty.

składniki

- opakowanie ciasta francuskiego,
- 2 duże, mocno dojrzałe gruszki,
- budyń śmietankowy,
- 0,5l mleka
- 100g mielonych migdałów,
- migdały w płatkach,
- cukier

Wyjęte godzinę wcześniej z lodówki ciastko wykładamy na blasze (polecam formy do tart z ruchomym dnem). Budyń gotujemy wg przepisu na opakowaniu, na końcu dodając mielone migdały. Wykładamy na cieście, wygładzamy. Obrane, pokrojone w cienkie plastry gruszki układamy na budyniu. Posypujemy lekko cukrem i płatkami migdałów. Pieczemy około 25 min w temp. 180 stopni. WAŻNE - piekarnik ustawiamy na termoobieg z opiekaniem od dołu, wtedy ciasto nie wymaga uprzedniego podpiekania.


Smacznego. Pa. Już wkrótce ciąg dalszy opowieści na blogu Smaczny Dom (LINK) ...zapraszamy

12 komentarzy:

cukrowa wróżka pisze...

I ja dziś w kuchni pracowałam na pocieszenie. Zadziwiające, jak smaki i zapachy działają na człowieka.

Anonimowy pisze...

Aniu, sliczny odcinek:) i nawiazanie do bzow kiedy one sa zdjeciu..przepiekny pomysl:)

ciekawi mnie to, ze taka kruszona z tej Hani..a pije mocna czarna kawe:) Ja tam uwazam, ze to jest twarda baba:)

ps. co do tarty..jejciu..jak ja tesknie za wypiekami..piekny przepis,przepiekne zdjecie:)

Kubełek Smakowy pisze...

Pychota!

Maggie pisze...

Tarta przecudna. Kojarzy mi sie z zima, ale na wiosne tez sie nadaje. Wlasciwie nadaje sie na kazda pore roku :)
A mocna, czarna kawa jest najlepsza, o!

Avelina pisze...

Świetne połączenie smaków

Anonimowy pisze...

no....wreszcie i z powrotem!!!! :)

bucek pisze...

Gruszki, migdały i budyń.. Pasuje mi ten zestaw:D

aga pisze...

mmm... co za pyszne smaki:)

ewe.kott pisze...

taki zestaw smaków to coś dla mnie, mniam!

Agnieszka_Smakiem pisze...

Smaki, smaki... I refleksje :) Dziękuję, Greenplums :*

Aleksandra Rybinska pisze...

Mmm gruszeczki. Dzisiaj oparłam się ich pokusie w sklepie. Teraz żałuję, bo po przeczytaniu Waszego przepisu byłabym już w kuchni i piekła to pyszne cudo. Pozdrawiam Ola ;)

kachna pisze...

same pyszności kryje ta tarta :) Pycha!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...