Zazwyczaj, gdy kończą mi się pomysły na cokolwiek, wpadam w rutynę. Nie mogę odkleić się od jednej sukienki w groszki i drugiej granatowej. Dochodzę do wniosku że noszę jedną gdy druga schnie i tak w kółko. No i teraz pytanie. Skoro wystarczy mi tak niewiele, skąd w mojej szafie tyle ciuchów??? No skąd? Widziałam program, w którym przerażająco ukazano syndrom chomika. Cholerny brak umiejętności ocenienia przydatności przedmiotów. Jej, czy to już mnie dotyczy? Mam nadzieję, że nie. Widziałam też drugi program. O tym, że minimaliści żyją lepiej. Podobno jeśli nauczymy się żyć z minimalną ilością otaczających nas przedmiotów, nasze umysły są czyste i jesteśmy szczęśliwsi. No i zgoda. Ale czy na przykład jedna forma na tartę wystarczy? Skoro nowa ma wyjmowane dno a stara przecież nadal daje radę? Albo książki? Zatrzymuję tylko te wyjątkowe ale i tych jest już cała masa. Poza tym dom bez książek nie ma duszy. O szalikach nie wspomnę, z nimi mam najgorzej. I niby jeśli nie zakładamy czegoś od roku, to nie założymy tego nigdy więcej. Wierzycie? Ja jakoś nie ;)
Rutyna kurkowa jest u mnie jasna jak kryształ, taka sama co roku. Gdy kończą mi się pomysły, zaczynam marynować. Później zamiast pieczarek na jesiennych imprezach jemy te złote kruszynki, przypominające nam letnie wyprawy do lasu. Uwielbiam marynowane kurki, ale marynuję dopiero wtedy, gdy zaspokoimy swój głód na dania z nimi w roli głównej. dopiero wtedy z lekkim sercem chowam je do słoiczków.
składniki
- oczywiście kurki,
na każdy słoiczek
- plaster marchewki, krążek cebuli, płaska łyżeczka gorczycy, 2 kulki ziela angielskiego, listek laurowy,
- woda,
- ocet winny,
- białe wino,
- cukier,
- sól
Kurki czyścimy, gotujemy lekko w osolonej wodzie. Nie gotujemy do miękkości, tylko tak, by kurki nie były surowe.
Wodę przecedzamy i zachowujemy!
Wodę odmierzamy w proporcjach 1:1 z octem winnym. Dodajemy szklankę białego wina. Dosypujemy 5 łyżek cukru i 3 łyżki soli. Zagotowujemy, zalewamy słoiczki i odwracamy na drugą stronę. o wystudzeniu jeśli wieczka są wklęsłe - odstawiamy na zimne czasy, jeśli chcemy możemy pasteryzować.
1 komentarz:
Ha, już teraz wiem dlaczego mam taką słabość do chomików -sama jestem jednym z nich... ;-P
Prześlij komentarz