czwartek, 3 marca 2011

Nigellowe mufiny w tłusty czwartek


Z tymi łakociami dzisiaj, to strasznie śmieszna sprawa. W pracy zjadłam już dość pączków, więc ani mi się śniło przygotować kolejnych w domu! Pozatym, prawda jest też taka, że starsznie boję się tego wysokiego tłuszczu, topienia smalcu (bo na nim podobno pączki są najsmaczniejsze). Nie będę wychodzić z siebie tylko po to, by stanąć na wysokości pączkowego zadania. Nie czuję się na siłach i już. Przygotowałam za to muffiny. Pomarańczowe, według przepisu Nigelli z książki 'Nigella gryzie'. W końcu dziś wzięcie mają wszelkie słodkości, nie tylko pączki i faworki. Przepis przecudny. Jak twierdzi Nigella, należy zapomnieć o mikserze, mieszając jaknajkrócej ciasto zwyczejnie - widelcem. Uwielbiam jej podejście do gotowania. Ma być efektownie, smacznie i pomysłowo, jednak prosto, bez tonu misek, brudnych naczyń, miarek i innych takich, Podsumowując, "God save Nigella".


składniki

- 75 g masła
- 250 g mąki
- 75 g cukru
- pół łyżeczki sody oczyszczonej
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
- skórka otarta z 1 pomarańczy
- 100 ml świeżo wyciśniętego soku pomarańczowego
- 100 ml mleka
- 1 jajko
- forma na 12 babeczek, wyłożona papierowymi podkładkami


Mieszamy suche składniki, następnie mokre. (Rozpuszczone maslo studzimy). Wypełniamy foremki w 3/4 ich wysokości. Rozgrzewamy piekarnik do 200 stopni, pieczemy około 20 minut.


Nigella twierdzi, że muffinki smakują najlepiej gdy jeszcze cieple smaruje się je najwyższej jakości masłem. Pozostaje nam iść w jej ślady.

Smacznego. Pa.

14 komentarzy:

Szana pisze...

wszystko, co tluste dzisiaj jest wskazane ;)

nuovana pisze...

a diety niech idą w diabły!!

Russkaya pisze...

Ależ łakocie u Ciebie...mniam :)))

kulinarne-smaki pisze...

piankowa czapeczka jest tak zachęcająca, że chętnie wymienię się za pączka z ajerkoniakiem :)

nuovana pisze...

Kremówkę na alkohol?? Czy to aby fair wymiana ? ;) Ja się zgadzam :D

Agnieszka_Smakiem pisze...

A słodkości nie tylko wczoraj, ale chyba nawet do wtorku wskazane! :) Wpis smakowity i z przytupem ;) Mniam!

mollisia pisze...

U mnie w domu też wszyscy mieli dość pączków, więc zrobiłam te pieczone, które były naprawdę dobrą alternatywą. Przede wszystkim dlatego, że nie są tak tłuste i kaloryczne :) A Twoje muffinki (znaczy Nigelli) wyglądają bardzo kusząco. Nawet łatwo się na nie skusić po kilku pączkach, hehe :) Pozdrawiam!

Anonimowy pisze...

A ja mam dość głupie pytanie..skad taki ładny kolor brązowy tych muffinek....? Mówże kobieto - mistrzyni :)

nuovana pisze...

a wiesz, ze nie wiem.... chyba od soku z pomaranczy. I jajko mialam spore, z wieeelkim zoltkiem. Moze to tajemnica koloru

ewe.kott pisze...

Aniu, też lubię przepisy które nie wymagają ode mnie zaangażowania połowy sprzętów kuchennych ;)
Wstyd się przyznać, ale jakoś tak wychodzi że Nigellę oglądam tylko w tv, a do kuchni z jej przepisem nie mogę jakoś dotrzeć....
Zdjęcie Twoich muffinek mnie zauroczyło, że może dotrę do kuchni i nie zapomnę o Nigelli :)
pozdrawiam ciepło!

asieja pisze...

są cudne, naprawdę.
dużo chętniej zjadłabym babeczkę niż pączka.

Kubełek Smakowy pisze...

Dania Nigelli są cudowne, pełne w smaku, bez oszczędzania na maśle czy cukrze.

Czasami jeden kawałek to pewnie nawet więcej niż porządny pączek.

A wczorajsze pączki bez wahania wymieniłabym za Twoje babeczki.

Boskie.

berrypunch pisze...

Sliczne i zapewne przepyszne :)

Wiewióra pisze...

Oj tak tak tak!!!! uwielbiam te muffiny!!! jedne z najlepszych jakie jadłam :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...