Z tymi łakociami dzisiaj, to strasznie śmieszna sprawa. W pracy zjadłam już dość pączków, więc ani mi się śniło przygotować kolejnych w domu! Pozatym, prawda jest też taka, że starsznie boję się tego wysokiego tłuszczu, topienia smalcu (bo na nim podobno pączki są najsmaczniejsze). Nie będę wychodzić z siebie tylko po to, by stanąć na wysokości pączkowego zadania. Nie czuję się na siłach i już. Przygotowałam za to muffiny. Pomarańczowe, według przepisu Nigelli z książki 'Nigella gryzie'. W końcu dziś wzięcie mają wszelkie słodkości, nie tylko pączki i faworki. Przepis przecudny. Jak twierdzi Nigella, należy zapomnieć o mikserze, mieszając jaknajkrócej ciasto zwyczejnie - widelcem. Uwielbiam jej podejście do gotowania. Ma być efektownie, smacznie i pomysłowo, jednak prosto, bez tonu misek, brudnych naczyń, miarek i innych takich, Podsumowując, "God save Nigella".
składniki
- 75 g masła
- 250 g mąki
- 75 g cukru
- pół łyżeczki sody oczyszczonej
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
- skórka otarta z 1 pomarańczy
- 100 ml świeżo wyciśniętego soku pomarańczowego
- 100 ml mleka
- 1 jajko
- forma na 12 babeczek, wyłożona papierowymi podkładkami
Mieszamy suche składniki, następnie mokre. (Rozpuszczone maslo studzimy). Wypełniamy foremki w 3/4 ich wysokości. Rozgrzewamy piekarnik do 200 stopni, pieczemy około 20 minut.
Nigella twierdzi, że muffinki smakują najlepiej gdy jeszcze cieple smaruje się je najwyższej jakości masłem. Pozostaje nam iść w jej ślady.
Smacznego. Pa.
14 komentarzy:
wszystko, co tluste dzisiaj jest wskazane ;)
a diety niech idą w diabły!!
Ależ łakocie u Ciebie...mniam :)))
piankowa czapeczka jest tak zachęcająca, że chętnie wymienię się za pączka z ajerkoniakiem :)
Kremówkę na alkohol?? Czy to aby fair wymiana ? ;) Ja się zgadzam :D
A słodkości nie tylko wczoraj, ale chyba nawet do wtorku wskazane! :) Wpis smakowity i z przytupem ;) Mniam!
U mnie w domu też wszyscy mieli dość pączków, więc zrobiłam te pieczone, które były naprawdę dobrą alternatywą. Przede wszystkim dlatego, że nie są tak tłuste i kaloryczne :) A Twoje muffinki (znaczy Nigelli) wyglądają bardzo kusząco. Nawet łatwo się na nie skusić po kilku pączkach, hehe :) Pozdrawiam!
A ja mam dość głupie pytanie..skad taki ładny kolor brązowy tych muffinek....? Mówże kobieto - mistrzyni :)
a wiesz, ze nie wiem.... chyba od soku z pomaranczy. I jajko mialam spore, z wieeelkim zoltkiem. Moze to tajemnica koloru
Aniu, też lubię przepisy które nie wymagają ode mnie zaangażowania połowy sprzętów kuchennych ;)
Wstyd się przyznać, ale jakoś tak wychodzi że Nigellę oglądam tylko w tv, a do kuchni z jej przepisem nie mogę jakoś dotrzeć....
Zdjęcie Twoich muffinek mnie zauroczyło, że może dotrę do kuchni i nie zapomnę o Nigelli :)
pozdrawiam ciepło!
są cudne, naprawdę.
dużo chętniej zjadłabym babeczkę niż pączka.
Dania Nigelli są cudowne, pełne w smaku, bez oszczędzania na maśle czy cukrze.
Czasami jeden kawałek to pewnie nawet więcej niż porządny pączek.
A wczorajsze pączki bez wahania wymieniłabym za Twoje babeczki.
Boskie.
Sliczne i zapewne przepyszne :)
Oj tak tak tak!!!! uwielbiam te muffiny!!! jedne z najlepszych jakie jadłam :)
Prześlij komentarz