czwartek, 10 marca 2011

Smaki życia 6 - keralskie curry

Widok morza nocą, księżyc rzucający delikatne błyski na tulące się fale. I teraz! To ten moment, zakochani na Titanicu rozkładają ramiona, by przez chwilę stać się najbardziej romantyczną parą wszech czasów. Ah, Hanka mogłaby oglądać tą scenę bez końca. Gdy zadzwonił domofon, niechętnie wykopała się spod koca, poprawiła porannik i ruszyła do drzwi.
- Halo, czy ktoś zamawiał promienie słońca? - głos Olgi brzmiał jak zawsze radośnie. Hanka otwierając schowała się za drzwiami.
- O ludu, zrobiłaś napad na fabrykę celulozy? – rzuciła Olga widząc wielką stertę chusteczek.
 - Niestety, po powrocie z Warszawy został mi tylko katar i podłe samopoczucie.
- No właśnie widzę, wyglądasz… a zresztą. Ładuj się pod koc, ciocia Olga się tobą zaopiekuje. – Gdy przyjaciółka poszła do kuchni, by zaparzyć herbatę, Hanka odprowadziła ją wzrokiem. Wyglądała fantastycznie. Jej rude włosy mieniły się złotymi kosmykami, a czerwona nitka na opalonym nadgarstku pięknie kontrastowała z opalenizną. Przez moment Hanka wyobraziła sobie że też jedzie w podróż życia, do Indii. Jednak teraz, z oczami jak szparki i cieknącym nosem, nie było to jej jedynym marzeniem. O wiele bardziej chciałaby po prostu dojść do siebie, wrócić do codziennych zajęć. Ciekawe jak radziły sobie dzieciaki z fundacji.
 – Masz tu herbatę z imbirem. Pij póki gorąca. I najlepiej nic nie mów. Oszczędzaj energię. Zresztą ja mam ci tak wiele do powiedzenia, że na dialog dziś nie czas. Mówię ci, Hanka. Przywiozłam tyle wspomnień. Kerala jest po prostu cudna. Mam dla ciebie te ich przyprawy, pomyślałam, że dla kogo jak dla kogo, ale dla ciebie będzie to najlepszy prezent. – Hanka uśmiechnęła się, szczęśliwa, że Olga pamiętała. A pamiętała zawsze. Znały się od dziecka. Razem udzielały się w fundacji Mały Miś. To Olga potrafiła sprawić, że w Hance choć na moment rosło poczucie własnej wartości. – Cicho, nie dziękuj mi nawet, to ja powinnam ci dziękować za to że mnie namówiłaś. Ta wyprawa zmieniła moje życie. Poznałam tylu wspaniałych ludzi. No ale skończę już może, porozmawiamy jak nabierzesz sił. Wiesz, blada to ty jesteś zawsze, ale teraz to jesteś na wpół przeźroczysta. No poza tym nosem. Rodzina u której mieszkałam nauczyła mnie robić cudne curry. Dość ostre, może postawi Cię na nogi.- W momencie gdy Olga kierowała swe kroki do kuchni, ktoś zapukał do drzwi. Jednak jedno spojrzenie na Hankę i wiedziała, że musi zastąpić gospodynię.

- O, witam. Sorry, pomyliłem piętra. No nic. Miłego.
- Nie, czekaj. Ty do Hanki? Ja tu tylko odźwierna. Olga.- podała Wiktorowi rekę. - Miło mi. Wiktor rzucił jej spojrzenie znad szkieł czarnych okularów. Olga jednym gestem zaprosiła go do środka. - Nie, dzięki, idę na zakupy, a psikanie Hani jest tak głośne, że domyśliłem się, że pewnie potrzebuje wsparcia. Haniu? - Jednak Hanka wychylając się zza oparcia sofy tylko migami pokazała, że jest 'po niej'. Olga, pierwszy raz widząc sąsiada przyjaciółki, uśmiechając się zapewniła, że zadba o jej powrót do zdrowia. Zamykając drzwi za Wiktorem, odwróciła się prędko do Hanki, a jej oczy zdawały się krzyczeć 'kto to?'. Odwijając się z dzierganego kolorowego szala Hanka wyszeptała tylko

- To jedna z tych nielicznych osób która nazywa mnie Hanią. Nie Hanką.
- Uuu, czuję miętę. No nic. Obiecałam panu 'nielicznemu', że o ciebie zadbam, uciekam do kuchni. A ty postaraj się zasnąć.

Hanka miała nieskładne sny, dziejące się na raz w przedziwnych odległych od siebie miejscach, to z pewnością przez gorączkę. Obudziło ją uczucie niezwykle błogie. To Olga głaskała jej buzię.
- Halo, śpiąc a królewno, czas coś przekąsić. Co prawda kucharka ze mnie żadna, ale to w końcu danie z samej Kerali.
- Dzięki. O nie. Moje gardło, czuję się paskudnie - Hanka usiadła wygodnie a w jej dłonie trafił talerz z niezwykle aromatycznym daniem.
- Smacznego. Nic nie mów, tylko jedz. Na swoją obronę mam to, że i tak teraz nie czujesz smaków jak należy. - Jednak curry wykonane przez Olgę było na prawdę dobre. Słodkawe, kwaskowe, ostre. Wszystkie smaki które miały szansę sprawić, by Hanka poczuła się lepiej były w nim obecne.
- Gdy spałaś Janek dzwonił, pytał o jutrzejszy dzień, ale będąc w takim stanie nie ma mowy, byś poszła do pracy. A już tym bardziej do fundacji. Damy radę bez Ciebie. To znaczy będziemy się starać.- Hanka tak bardzo chciała szybko wrócić do formy, jednak faktycznie. Jutro z pewnością zostanie w domu. Może obejrzy 'Titanica' po raz kolejny?


przepis na keralskie curry

- filet piersi z kurczaka,
- 1 cebula,
- 1 mango,
- puszka mleczka kokosowego,
- łyżeczka garam masali,
- łyżeczka curry,
- łyżeczka kuminu,
- sól i pieprz
- ryż ugotowany na sypko z dodatkiem liści laurowych i ziela angielskiego.

Na rozgrzanej patelni podsmaż drobno pokrojoną cebulę. Następnie dodaj przyprawy i mieszaj do uzyskania pasty. Dodaj pokrojonego fileta. Gdy kurczak się podsmaży, dolej mleczko kokosowe. Gdy zacznie się gotować, dodaj pokrojone w kostkę mango. Przypraw sola i pieprzem do smaku. Podawaj z ryżem.


Już wkrótce ciąg dalszy opowieści na blogu Smaczny Dom (LINK) ...zapraszamy

5 komentarzy:

Obywatelka Matka pisze...

Jak napisałaś o Titanicu, od razu przypomniała mi się scena z filmu "to właśnie miłość", gdzie pojawia się pocieszający ojczym i jego przybrany syn. Mówi do niego: "Teraz potrzebna nam jest tylko Kate i Leo" i robią inscenizację tej sceny - świetne!

A co do recenzji - już napisana dla Smacznego Domu. Co do tego odcinka jeszcze się nie wypowiadam, bo już późno. Kolejny mój komentarz będzie zapowiedzianą recenzją, hehe :)

nuovana pisze...

doceniam. Ogromnie... Po lektorze studenckiego biedowania, Twoja ocena jest mi jeszcze droższa. Pozdrawiam.... XXX

kulinarne-smaki pisze...

Lubię to :)

Kubełek Smakowy pisze...

Kurczak z curry komponuje się idealnie. Z jajkami też. Zjadłabym takie keralskie curry, oj zjadła.

Szana pisze...

keralskie curry. nigdy sie z takowym nie spotkalam ale, brzmi bardzo bardzo oryginalnie ;)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...