Około piątej po południu, gdy słońce zabarwiło kuchnię na cudny pomarańcz, Hanka stwierdziła, że tort farmerski już wystygł. Mogła spokojnie zająć się przygotowaniem mieszkania na imprezę. Kupiła kilka serpentyn i balonów, które chciała jak najprędzej nadmuchać.
- Uf, jeden balon, a mi już kręci się w głowie. Może warto zrobić morfologię zamiast pić tylko sok z buraków? Coco myślisz, że jestem blada? … Ah, dziękuję, Ty też jesteś niezwykle piękna w swojej zieleni. Ale ja nie żartuję. Słabo mi ostatnio.- To mówiąc, Hanka podeszła do lustra w przedpokoju i przyjrzała się sobie uważnie, robiąc przy tym minę godną detektywa ze starych kryminalnych filmów.
- No nic. Koniec gadania, impreza coraz bliżej ,jeszcze trochę i mamy gości. Wróciła do kuchni, by zabrać talerze i sztućce. Na stole wylądowało świeżo wyprasowane plażowe pareo, które miało dziś pełnić rolę obrusa. Zaraz po nim kilka kolorowych szkiełek i maleńkich świeczek. Zamiast rozkładać talerze, po prostu postawiła je na stole, a na nich serwetki i sztućce. Przez moment zamyśliła się, nad rozmową z Olgą. Po jej telefonie Hanka nie wiedziała z kim dziś przyjaciółka przyjdzie. Niedawno zakochana w chłopaku z Indii, teraz ktoś nowy, do tego nazwany przez Olgę ‘niespodzianką’. By rozwiać jak zwykle zbyt troskliwe myśli, Hanka zapaliła kadzidełko, włączyła radio, wprawiając się tym w imprezowy nastrój. Wyjęła z lodówki sery i udekorowała je winogronami. W miseczkach wylądowały marynowane prawdziwki i opiekane papryki. Nosząc smakołyki na stół, usłyszała pierwszy dzwonek.
- Cześć Haniu, jesteśmy. Wolni choć na moment – Justyna z Romkiem, tak zwana para idealna. Razem chyba od zawsze, dość wcześnie zostali rodzicami i teraz są najwspanialszą czwórką jaką tylko Hanka znała. – A bliźniaki? Przecież mówiłam, że macie przyjść wszyscy razem. Więcej gości, większa niespodzianka dla Olgi.
- Żartujesz? – zapytał Romek – była u nas ostatnio i wierz mi, radość na widok dzieci jej nie grozi przez kolejną dekadę. Nie ten typ. – Justyna tylko wzruszyła ramionami, i zostawiając Romka z pilotem w pokoju poszła z Hanką do kuchni.
- Haniu, oto sałatka. U mnie z gotowaniem krucho, ostatnio jedyne co robię to karmię, tulę do snu, koję łzy i przewijam pieluszki. Ale poza sałatką mam coś jeszcze. – powiedziała Justyna, wyciągając z torebki ruskiego szampana.
- A Marek? On miał kupić alkohol. Coś się stało?
- Nie mam pojęcia. Dzwonił do Romka na moment tylko, nie znamy szczegółów.
Hanka włączyła piekarnik, gdy w progu kuchni stanął Janek.
- Cześć dziewczyny, jaki miły widok, dwie piękne Panie w kuchni.
- Nie gadaj tylko pokaż prezent. – Justyna nie lubiła gdy ktoś rolę kobiet sprowadzał do niańczenia dzieci i gotowania. Po urodzeniu bliźniaków tęskniła za życiem akademickim.- A w kuchni zaraz zostaniecie wy. Gdzie jest Romek, może by się udzielił troszkę… - wychodząc z kuchni minęła Janka który po bojowym nastawieniu koleżanki chciał się stopić ze ścianą, by zejść jej z drogi.
- Janek… opowiadaj co w teatrze, przez tą chorobę totalnie wypadłam z obiegu. A fundacja? Dzieciaki sobie poradziły z olimpiadą?
W tym momencie Romek wpadł do kuchni, oznajmiając, że Olga właśnie weszła do kamienicy.
- Już? Za wcześnie! Szybko, schowajcie się tu, ja otworzę im drzwi. I pamiętajcie, krzyczcie za dziesięciu, skoro reszta nie dotarła! – Hanka poprawiła sukienkę i ruszyła do drzwi. Spoglądając przez judasza czekała na moment w którym koleżanka pojawi się na klatce. Słysząc śmiech i stukanie obcasów, otworzyła drzwi.
- Haniu, to jest właśnie Jose. Urodził się w Polsce, możecie swobodnie rozmawiać.
- Olga kochanie, Jose, pomyślałam, że może zostaniemy u mnie? Moje gardło jeszcze lekko szwankuje. Zapraszam.
- Ale rezerwacja. Hanka. Jose starał się o stolik dwa tygodnie.
- Choć na moment, proszę. Zapraszam, no nie dajcie się prosić, co?
- Mnie namawiać nie trzeba, Olga sporo o Tobie opowiadała. A salsa poczeka. – Jose podjął decyzję, nawet nie wiedząc jak bardzo Hanka była mu teraz wdzięczna. Zaraz gdy weszli do spowitego mrokiem mieszkania, zapaliło się światło, z kuchni wyskoczyli przyjaciele, głośno krzycząc ‘niespodzianka’.
- To wszystko dla mnie? Jej, wy wszyscy, te dekoracje, cała ta konspiracja? – w oczach Olgi stanęły łzy.
- Wszystkiego najlepszego. – po kolei składali Oldze życzenia, wręczając kwiaty i upominki. Hanka wymknęła się do kuchni, by zaraz wrócić z mięsnym tortem. Krojąc i nakładając na talerze, słyszała same komplementy, odnośnie pięknie wyglądającego wypieku oraz zapachów które wydobywał. W tym momencie do Hanki podeszła Olga, szepcąc jej na ucho.
– Hanka, jest afera. Jose nie je mięsa. A ja głupia zapomniałam, wiesz, znamy się tak krótko. Gospodyni stanęła jak wryta. Odwróciwszy się do chłopaka jej mina złagodniała.
– Nie jesz mięsa? Nie szkodzi. Zaraz coś wymyślimy. Co powiesz na lekkie jogurtowe racuchy z miodem?- zaskoczony gość z nieukrywaną radością powiedział tylko
- O, tak... Racuchy.
przepis na jogurtowe racuchy
- 1 jajko,
- 4 łyżki mąki pszennej,
- 2 łyżki cukru waniliowego,
- 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia,
- szczypta soli,
- olej roślinny do smażenia,
- ulubiony ciekły miód do polania
Jogurty, jajko, mąkę, cukier i sól wymieszać na jednolitą masę, odstawić na 10 minut. Rozgrzać olej, nakładać łyżką ciasto i smażyć na złoty kolor. Podawać z miodem, lub syropem klonowym.
Smacznego. Pa. Już wkrótce ciąg dalszy opowieści na blogu Smaczny Dom (LINK) ...zapraszamy
7 komentarzy:
Prawdę powiedziawszy nie wiem, jaki to jogurt pełnotłusty. Grecki może? Placuszki wspaniale, trochę naleśnikowe, a tydzień bez naleśnika śmiało można uznać za stracony :)
Ważne, by nie był 0% tak na prawdę. Warto sprawdzić etykiety. A grecki, czy bałkański - jaknajbardziej. :)
Cudne, ja sama dzisiaj zrobilam pancakes'y :)
hm...w Polsce dopiero to sie zaczyna..ale w Niemczech mozesz spotkać jogurty od 0% nawet do 30%. I to nadal jogurt:)
Pozdrawiam:)
ps. oooo, widzę że Janek zawitał u Hani ;)
Czekam na dalszy ciąg opowieści rozmyślając o smaku racuchów.
Witam,
co rozumiesz przez kubeczek jogurtu? chodzi o małe czy duże opakowanie
małe opakowanie jogurtu, na tą ilość placuszków mi wystarczyło.
Prześlij komentarz