Zapiekanka która powstała jak to zwykle bywa - zupełnym przypadkiem. Została z nami na dobre, bo jakoś jej smak wywołuje u nas błogie poczucie bycia w maleńkim jak orzeszek domu, poczucie przytulności i bezpieczeństwa. Aż dziw ile jedzenie jest w stanie dla nas zrobić. Sytość to jedno, ale całe szczęście nie kończy się tylko na tym. Syci możemy być jedząc nawet bezsmakowe papki. A smaki i aromaty łączące się ze sobą tworząc wielowymiarowe kompozycje to niezaprzeczalny dowód na to, że jedzenie jest cudem i magią którą jeśli dom posiada, jest bajkowy i najprawdziwszy. W końcu kuchnia i stół są najważniejszymi miejscami w domu. No chyba że mamy poprzestawiane priorytety. Wtedy może być inaczej.
Zapędziłam się już dość daleko, by przedstawić Wam równie komfortową i otulającą jak nasza zapiekanka książkę. 'Kuchnia' Yoshimoto Banany to kolejna wschodnia lektura, mająca typowy dla podobnych sobie książek klimat. Delikatna, eteryczna, ułożona jak misterny domek z kart. Autorka całą swoją subtelność ofiarowała nam wśród wszystkich zawartych tam słów. Znów mam to uczucie, że zamykając książkę jestem delikatniejsza, bledsza i bardziej azjatycka niż to widać w lustrze. Tym razem poznajemy życie młodych ludzi których bardzo doświadcza życie. Śmierć ukochanej osoby została opisana tak, by kiedyś w trudnych chwilach było nam łatwiej pewne rzeczy zrozumieć. Sięgamy też tematu akceptacji, bo jak inaczej nazwać sztuczne piękno matki, która przeszła wiele operacji plastycznych, by w mamę przemienić z.... taty? Jak zwykle opisy małych mieszkań w azjatyckim stylu, głównie tytułowej kuchni i sofy gdzie rozgrywa się większość dialogów. Dla mnie ta książka jest jak balsam, jej przeczytanie wywołało u mnie ledwo dostrzegalny uśmiech znany z obrazów tajemniczych Azjatek. Polecam wszystkim, nie tylko gotującym.
Zapędziłam się już dość daleko, by przedstawić Wam równie komfortową i otulającą jak nasza zapiekanka książkę. 'Kuchnia' Yoshimoto Banany to kolejna wschodnia lektura, mająca typowy dla podobnych sobie książek klimat. Delikatna, eteryczna, ułożona jak misterny domek z kart. Autorka całą swoją subtelność ofiarowała nam wśród wszystkich zawartych tam słów. Znów mam to uczucie, że zamykając książkę jestem delikatniejsza, bledsza i bardziej azjatycka niż to widać w lustrze. Tym razem poznajemy życie młodych ludzi których bardzo doświadcza życie. Śmierć ukochanej osoby została opisana tak, by kiedyś w trudnych chwilach było nam łatwiej pewne rzeczy zrozumieć. Sięgamy też tematu akceptacji, bo jak inaczej nazwać sztuczne piękno matki, która przeszła wiele operacji plastycznych, by w mamę przemienić z.... taty? Jak zwykle opisy małych mieszkań w azjatyckim stylu, głównie tytułowej kuchni i sofy gdzie rozgrywa się większość dialogów. Dla mnie ta książka jest jak balsam, jej przeczytanie wywołało u mnie ledwo dostrzegalny uśmiech znany z obrazów tajemniczych Azjatek. Polecam wszystkim, nie tylko gotującym.
składniki
- 4 sparzone białe kiełbaski,
- kwiat brokuła,
- 1 cebula,
- 3 średniej wielkości ziemniaki,
- sól, pieprz,
- ząbek czosnku, szklanka mleka, łyżka mąki pszennej, plaster żółtego sera, sól i pieprz
Kiełbaski kroimy na mniejsze kawałki i podsmażamy z cebulą. W międzyczasie gotujemy plastry ziemniaków i różyczki brokuła. Lekko twardawe warzywa i kiełbaskę przenopsimy do naczynia żaroodpornego. Na patelni po smażeniu gotujemy mleko, wciskamy do niego czosnek, solimy, zagęszczamy mąką z odrobiną zimnego mleka. Na koniec dodajemy plaster sera i rozpuszczamy w gorącym sosie.
Polewamy zapiekankę i wstawiamy do piekarnika na 25 minut. Temperatura pieczenia to 170 stopni.
Smacznego. Pa.
11 komentarzy:
Moja Droga, i Ty pisałaś że ona niefotogeniczna jest?! no nie wiem gdzie...
jak dla mnie wygląda (jakby to nie brzmiało) pysznie... tak czytam o tej podsmażonej kiełbasce, to od razu robię się głodna...
Buziaki
Ewe
Brzmi surrealistycznie (książka!) ale jestem bardzo ciekawa takich klimatów. I zapiekanki również bardzo :) Pięknie napisane ;)
ja obecnie czytam Salvadora Dali, polecam Ci jak lubisz surrealistyczne klimaty ;)
Zapiekanka cudo, uwielbiam prostotę, która powala na kolana.
PS: Wybacz Kochana za 'ciszę', ale jak się ogarnę to nadrobię braki :)
Często takie proste z pozoru dania wprowadzają w nasze życie błogość :) A książkę spróbuję znaleźć i przeczytać :)
witaj Aniu :) widzę i kuchennie i książkowo :) za mną z kolei chodzi jakaś sałatka, tylko jeszcze nie wiem jaka :/ a zapiekanki też dawno nie jadłam... pozdrawiam!
Uwielbiam wszelkiej maści zapiekanki:)
kocham zapiekanki wiec przepis zapisuję od razu :)
Zaciekawiła mnie ta książka :) Nawet bardzo.
bardzo ładnie napisane. we like it! pozdrawiamy!
Świetna! Ja bardzo lubie takie zapiekanki..szczegolnie z brokulami i makaronem!
Lubię takie książki, muszę zapamiętać !
życie & podróże
gotowanie
Prześlij komentarz