poniedziałek, 14 lutego 2011
słodka chałka
Dość długo zastanawiałam się, czy swoimi wyczynami zahaczyć o temat walentynkowy. Bo w końcu wiecie jak to jest... I je lubimy i je wyśmiewamy. Że zbyt różowe, że zbyt pluszowe, serc wokół zbyt wiele i że gryzą się z naszą kulturą. My walentynki tak naprawdę obchodzimy, choć zarzekamy się że nie, ależ absolutnie! Ale jak byście nazwali czekoladki i najświeższe wydanie miesięcznika poradowane przez ukochanego? Albo niby wcale, ale jednak specjalny obiad przy blasku świec i lampce wina? Maleńkie dowody naszych uczuć są wspaniałe, więc przechodźmy obok walentynek tak samo jak wczoraj, tak samo jak jutro. Dowody miłości przywodzone na zawołanie bo ktoś tak ustalił? To im mówmy stanowczo 'nie' !
Niedziela poprzedzająca walentynki była najsłodsza. Pełna wspólnej rozmowy na którą w tygodniu zwyczajnie brak nam czasu, spędzona tylko we dwoje, osłodzona dodatkowo smakiem domowej chałki, która jeszcze ciepła, zjedzona z najprawdziwszym masłem wyrażała więcej niż niejedno miłosne wyznanie.
składniki
- 40 g drożdży,
- 550 g mąki pszennej chlebowej (typ 500),
- 1 łyżeczka soli,
- pół szklanki mleka,
- 1 duże jajko,
- 2 łyżki masła,
- 5 łyżek wody,
- 4 łyżki cukru,
- żółtko,
- kruszonka ( 2 łyżki mąki, 1 łyżka cukru, 1 łyżka masła)
drożdże zalałam ciepłym mlekiem, dodałam łyżkę cukru i łyżkę mąki, odstawiłąm do wyrośnięcia. Do miski przesiałam mąkę, dodałam jajko rozmieszane z resztą cukru, sól oraz wodę i rozpuszczone masło. Wyrobiłam ciasto i przykryte ścierczką odstawiłam do wyrośnięcia. Gdy wyrosło, wyrobiłam ciasto raz jeszcze i podzieliłam na 3 równe części z które rozciągnęłam na długie wałeczki i zwycajnie zaplotłam. Końcówki zawinęłam pod spód. Posmarowałam osłodzonym żółtkiem i posypałam kruszonką. Ciasto ułożyłam na wysmarowanej masłem blaszce i wstawiłam do rozgrzanego piekarnika. Piekłam przez 25 minut w temperaturze 180 stopni.
Smacznego. Pa.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
9 komentarzy:
Chałka wyśmienicie wygląda. Już czuję ten leciutko maślany smak, zapach świeżo pieczonego, słodkawego ciasta unoszący się w domu i chrrupiącą, twardawą i kruchą, kruszonkę.
A lewantynkom mówimy zdecydowanie NIE :)
Kochamy chałki! I zawsze u nas znikają w błyskawicznym tempie ;) Coś czuję, że ta Twoja też by zbyt długiego żywotu nie miała... ;)
Walentynek nie obchodzę. To trochę tak jak u niektórych ze świętem Babci. Tak jak nie mają Babć, tak ja nie obchodzę walentynek bo nie mam ich z kim świętować. Proste ;-)
Ale siebie lubię rozpieszczać. A ostatnio za mną chodzi drożdżowe. I to jak. Chyba zrobię użytek z tych drożdży co czekają na mnie od paru dni :>
Wszystko, co drozdzowe, uwielbiam. No, poza Marmitem, ale to jest jakas dewiacja ;)
domowa chałka... och, ten smak dzieciństwa.
Chałka zrobiona przez siebie jest wyjątkowa! :) A najlepsze jest to, że jest bardzo prosta i stosunkowo szybka. Nie licząc wyrastania, ale przecież wtedy ciastem się nie zajmujemy. Drożdżowe rulez! ;P
genialni wyglada i napewno sprobuje!!! mniami!!!!!!!!!!!!:)
pss. Ciasto pieknie i wyroslo:)
za mną ostatnio chałka chodzi. no może nie dosłownie, bardziej chodzi za mną Połówek i prosi o jej upieczenie (jest maniakiem chałki posmarowanej nutellą i popijanej szklanką mleka;))
Prześlij komentarz