piątek, 29 kwietnia 2011

paella z chorizo według Jamiego


Dziś wielki dzień. Połowa Wielkiej Brytanii stoi na palcach i ciśnie się w tłumie by zobaczyć choć rąbek welonu Kate Middleton, druga połowa z błogim uśmiechem wpatruje się w ekran telewizora, niemal czując zapach katedralnych kadzideł. Nam, kobietom, to wydarzenie przypomina czasy dzieciństwa gdy czesałyśmy kucyka Ponny, marząc by pewnego dnia jakiś książe przybył na swym rumaku, nawet jeśli ten miałby mieć tęczową grzywę i serduszko na zadzie. W sumie wtedy taki tylko się liczył. Biały, czarny, kasztan, odpadały. Podobnie błogi uśmiech pojawia się na mojej twarzy gdy przeglądam książki kulinarne Jamiego Oliviera, i prawdę mówiąc gdy zamknę oczy, mój książe mógłby być własnie Jamie'm. Raz nawet o nim śniłam. Co prawda moje ręce pachniały czosnkiem a on z przerażającym nożem w dłoni ciachał (jest takie słowo?) pieczarki, ale i tak ten sen jest jednym z moich ulubionych. Tych przyziemnych. Inne są o UFO, końcu świata albo o chłopaku myszy, którego kochałam na zabój. Ale ja kolekcjonuję sny. Tak już mam.

Powracając na ziemię, zapraszam na cudną paelle z dodatkiem chorizo. Smaczne, proste, efektowne. Jak na nasze obecne warunki, iście królewski posiłek. Wspaniałe danie, które trzeba mieszać, mieszać i mieszać... KONIECZNIE WIDELCEM!!!
np. drewnianym, by zachować zdrowie patelni.


składniki

- szklanka ryżu arborio,
- 250g (lub więcej) dużych krewetek,
- około 20 plastrów chorizo (lub węgierskiej paprykowej kiełbasy),
- 1 posiekana cebula,
- 4 ząbki czosnku,
- 1,5 litra bulionu,
- łyżka koncentratu pomidorowego,
- łyżeczka mielonej wędzonej papryki,
- szczypta szafranu (szerze mówiąc, zastąpiłam kurkumą)
- sól i pieprz do smaku
- natka pietruszki



Na rozgrzanej oliwie zrumieniłam cebulę. Następnie dodałam chorizo, nie smażąc go zgut długo. Dodałam ryż. Gdy przejął oliwę, i tłuszcz kiełbasy, dodałam łyżkę wazową bulionu. Dodałam czosnek i przyprawy i koncentrat. Gdy płyn został wchłonięty przez ryż, dodałam kolejną porcję bulionu. Powtarzałam to do momentu gdy ryż był prawie miękki. Na koniec dodałam opłukane krewetki, czekałam aż 'dojdą' około 5-7 minut. Gotowe danie wymieszałam z solą, pieprzem i posiekaną natką. Podajemy z cytryną, skrapiając na talerzu.

Smacznego. Pa.

10 komentarzy:

bucek pisze...

Mhhhmmmm, rozumiem pociąg do książąt władających ostrymi nożami i patelniami. Osobiście zamiast łagodnego Jamiego wybrałabym krwi żądnego Gordona, no ale wszystko zostaje na Wyspach:)
A paella cudna, świetny pomysł z tym chorizo!

Unknown pisze...

Szum medialny szumem, ale i tak każdy wie, że Kate miała cudowną sukienkę..ach :D Powinni podać Twoją paelle na tym królewskim weselu, bo jest tego warta :) i jest z chorizo, hihi :)

nat. pisze...

O rany! W tym przepisie jest skondensowane wszystko co uwielbiam!
Szafran.. czosnek... chorizo... i krewetki :-)) Danie idealne!!

pozdrawiam cieplutko!!

Paula pisze...

wspaniałe smaki! przywołują na myśl wakacyjne chwile :)

Anonimowy pisze...

od wczoraj chodza za mna jednogarnkowe dania..i wlasnie w wersji Jaimego...dzieki Green Plums:) wlasnie juz wiem, co mam zrobic:) tymbardziej,ze jest chorizo...UWIELBIAM:)

Anonimowy pisze...

a propos ślubu: kiedy patrzyłam na relację, zrozumiałam że mój Książe z bajki jest o mile kosmiczną przystojniejszy! i do tego nie łysieje... No i co najważniejsze...nie bedę miała babcięteściową a la Herod:)

ps. a ja pastor powiedzial..kazdy slub jest krolewski:)

Magda Baran pisze...

ho ho! z chorizo :) pyszności! Wolę paellę od księcia ;) Sen o Jamie'm kosmiczny! ;)

asieja pisze...

pyszne są takie powroty na ziemię..:-)

Anonimowy pisze...

Skąd Ty wzięłaś chorizo bejbe? :) //Kama

Kulinarnefascynacje pisze...

Mój N. zje wszystko co zawiera chorizo i nawet krewetki by wpałaszował za którymi nie przepada ;)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...