Zamilkłam. Egzaminy, poszukiwanie szczęścia w czekających mnie zmianach i cała reszta innych spraw spowodowała, że diabeł nakrył ogonkiem moje kulinarne szczęście. A jak postanowił odkryć to tylko na tyle, bym miała chęć piec i gotować, zrobić kilka zdjęć i trach - zapomnieć. I dziś wracam, dzieląc się z Wami smakami z przepięknej Tajlandii. Rozsmakowałam się w jej aromatach dzięki produktom Blue Dragon. I choć przedtem tajskie smaki były dla mnie ni chińskie ni hinduskie, teraz zgrabniej się między nimi poruszam i polecam na wprowadzenie troszkę wyraźnego koloru i smaku w nasz przedwiosenny (tragiczny...) klimat.
Wiem, wiem, sosy ze słoika dla części z nas są złem. Dla mnie nie aż takim strasznym. Nie toleruję kostek rosołowych i kosteczek udających cztery pęczki natki, ale są półprodukty których używam i nie mam zamiaru przejść na żywieniowy mormonizm. Jem ketchup (oby miał swoje procenty pomidorowe), pije wodę z sokiem malinowym którego sama nie przygotowuję no i wiele wiele innych. Sos Blue Dragon wykorzystany do tego przepisu użyłam jako marynaty do krewetek. Cały wystarczył mi na dwa razy. Podlałam mleczkiem kokosowym, które muszę przyznać jest równie dobre co moje ulubione, dlatego warte polecenia. Nie zawsze półprodukty są naszpikowane chemią. No choć biorąc pod uwagę fakt, że jest nią naszpikowana każda jedna dostępna w większym sklepie marchewka.....
składniki
- 500g dużych krewetek,
- sos czerwone curry Blue Dragon,
- 2 słodkie ziemniaki,
- szklanka mrożonego groszku,
- 1cm imbiru,
- puszka krojonych pomidorów (u mnie własne zaprawy),
- puszka mleczka kokosowego Blue Dragon,
- kilka kropli sosu rybnego Blue Dragon,
- limonka
Krewetki zamarynowałam w 4 łyżkach sosu curry, przyprawiłam sosem rybnym i odstawiłam do lodówki na 1h. Na woku podsmażyłam imbir, wrzuciłam ziemniaki pokrojone w kostkę, podlałam wodą. Gdy zmiękły wlałam pomidory i dodałam groszek. Sos przełożyłam do miski, a na tym samym woku podsmażyłam krewetki. Zajęło im to około 5-6 minut. Dodałam sos, wymieszałam i dodałam pół puszki mleczka kokosowego i sok z połowy limonki. Podałam z ryżem i wodą z limonką.
Smacznego. Pa.
Wiem, wiem, sosy ze słoika dla części z nas są złem. Dla mnie nie aż takim strasznym. Nie toleruję kostek rosołowych i kosteczek udających cztery pęczki natki, ale są półprodukty których używam i nie mam zamiaru przejść na żywieniowy mormonizm. Jem ketchup (oby miał swoje procenty pomidorowe), pije wodę z sokiem malinowym którego sama nie przygotowuję no i wiele wiele innych. Sos Blue Dragon wykorzystany do tego przepisu użyłam jako marynaty do krewetek. Cały wystarczył mi na dwa razy. Podlałam mleczkiem kokosowym, które muszę przyznać jest równie dobre co moje ulubione, dlatego warte polecenia. Nie zawsze półprodukty są naszpikowane chemią. No choć biorąc pod uwagę fakt, że jest nią naszpikowana każda jedna dostępna w większym sklepie marchewka.....
składniki
- 500g dużych krewetek,
- sos czerwone curry Blue Dragon,
- 2 słodkie ziemniaki,
- szklanka mrożonego groszku,
- 1cm imbiru,
- puszka krojonych pomidorów (u mnie własne zaprawy),
- puszka mleczka kokosowego Blue Dragon,
- kilka kropli sosu rybnego Blue Dragon,
- limonka
Krewetki zamarynowałam w 4 łyżkach sosu curry, przyprawiłam sosem rybnym i odstawiłam do lodówki na 1h. Na woku podsmażyłam imbir, wrzuciłam ziemniaki pokrojone w kostkę, podlałam wodą. Gdy zmiękły wlałam pomidory i dodałam groszek. Sos przełożyłam do miski, a na tym samym woku podsmażyłam krewetki. Zajęło im to około 5-6 minut. Dodałam sos, wymieszałam i dodałam pół puszki mleczka kokosowego i sok z połowy limonki. Podałam z ryżem i wodą z limonką.
Smacznego. Pa.
Dziękuję firmie Blue Dragon za udostępnienie wspaniałej jakości produktów.
8 komentarzy:
Pyszne!
Curry uwielbiam.
Tylko akurat sos curry Blue Dragon nie uważam za smaczny.
Własna pasta curry smakuje o niebo lepiej.
fajnie, że wróciłaś ;) to już były ze dwa tygodnie!
Smaczne smaczki!
Wygląda bardzo świeżo i kusząco. Dużo witaminek i kolorków :)
O tym, że wygląda pysznie pisałam Ci już jakiś czas temu :) W tej kwestii zdania nie zmieniłam :D Ciekawe wykorzystanie sosu :)
Zapragnęłam :D
Wyglada naprawde apetycznie! Wprawdzie po sosy ze sloiczka raczej nie siegam, ale zdarza mi sie korzystac z gotowych past curry i wcale nie uwazam, by bylo w tym cos zlego.
A tajskie lubie bardziej niz chinskie i prawie tak samo mocno jak hinduskie :)
ostatnio uzylam sosu Blue Dragon czosnkowy....polecam. Bardzo smaczny z indykiem:)
I dobrze, ze wrocilas..teraz ja pewnie zamilkne..no ale najwazniejsze ze wracamy:)
Prześlij komentarz