Z radością oznajmiam, że udało nam się odstąpić od rosołu w weselnym menu. Nie, nie planuję nic zbyt amerykańskiego, nie wstydzę się tradycji, uważam tylko, że w czerwcu podać gościom rosół, jest czymś niehumanitarnym. Nie podamy hektolitrów wódki i argument z 'podkładem' do mnie nie przemawia. Wielkopolska szparagiem stoi. Dlatego zupę proponowaną przez szefa kuchni - krem migdałowy, postanowiliśmy urozmaicić o smak szparagów. Liczę, że będzie smakować wszystkim gościom. Ze smaków Wielkopolski będą także zrazy z buraczkami i pyzuniami. Wspaniale! Mam nadzieję, że to wystarczający dowód na to, że nie staję okoniem przed tradycją. Choć żeby tylko z menu były takie chocki-klocki. Pytałam Mamę, czy goście muszą śpiewać nam 'sto lat'??? No jakoś nie lubię... albo na wejściu nie wystarczy szampan z malinką, skoro w kielonku i tak wiadomo, że na puste brzuszki nikt przy zdrowych zmysłach nam wódki nie poda? Znalazłyśmy kompromisy, ale tradycja to tradycja....
Wracając do szparagów, nasza weselna zupa to powód dla którego jestem odrobinę szczęśliwsza. Bo uwielbiam ich smak, to że co sezon mam wyzwanie na przygotowanie nowego dania z nimi właśnie. W Anglii bardzo brakowało mi tych białych. Teraz w Polsce Marcinku wypatruje na straganach zielonych. Szczerze mówiąc nie potrafię opowiedzieć się ani za jednymi ani za drugimi, ale przecież nie muszę. Pierwszą szparagową zupę robiłam ze sporą ilością koperku, za to teraz przygotowałam krem. Por nie zdominował szparagowego smaku, całość uzupełniała się idealnie, szkoda tylko że nie miałam groszku ptysiowego, do tej zupy pasowałby idealnie.
Wracając do szparagów, nasza weselna zupa to powód dla którego jestem odrobinę szczęśliwsza. Bo uwielbiam ich smak, to że co sezon mam wyzwanie na przygotowanie nowego dania z nimi właśnie. W Anglii bardzo brakowało mi tych białych. Teraz w Polsce Marcinku wypatruje na straganach zielonych. Szczerze mówiąc nie potrafię opowiedzieć się ani za jednymi ani za drugimi, ale przecież nie muszę. Pierwszą szparagową zupę robiłam ze sporą ilością koperku, za to teraz przygotowałam krem. Por nie zdominował szparagowego smaku, całość uzupełniała się idealnie, szkoda tylko że nie miałam groszku ptysiowego, do tej zupy pasowałby idealnie.
Odnośnie tradycji.... lubicie 'skrzypka na dachu'? wałkowałam całe dzieciństwo...
składniki
- pęczek białych szparagów,
- młody por, biała i jasnozielona część,
- łyżka masła,
- litr bulionu warzywnego (np. po sałatce warzywnej, lub po prostu wrzątek, wtedy jednak warto dodać kawałek bulwy selera i pietruszki)
- szklanka mleka,
- sól i pieprz
Szparagi obieramy. Por kroimy i szklimy na masełku. Wyjmujemy większość, resztę zalewamy bulionem, wrzucamy szparagi i gotujemy do miękkości. Dolewamy mleka, miksujemy. Przyprawiamy, dodajemy por, dekorujemy także nim.
Smacznego. Pa.
8 komentarzy:
I świetnie - zgadzam się, że lato to kiepska pora roku na rosół. Mam nadzieję, że przy wszystkich kompromisach z tradycją i tak będzie to najlepszy dzień :) A zupa... obłęd. Chętnie ją ugotuję.
ostatnio rzadko widuję rosoły na weselach-moda się zmienia, też wolałabym lżejszą propozycję latem:)
Blog o życiu & podróżach
Blog o gotowaniu
Oj zjadłabym sobie ;) Wygląda pysznie.
ja w ogóle jestem przeciwnikiem rosołu na weselach :) bez względu na porę roku. Ludzi jedząc nachylają się, chlapią się i wszystkich i wszystko dookoła. Jestem za zupami typu krem, na każdej imprezie :) może też dlatego, że kremy bardzo lubię! Na pewno wasza propozycja będzie hitem :) Ślub niebawem? :) nono pozdrowienia Aniu :*
Aniu, brawo za zdrowy rozsądek :))) Co do rosołu, to ja osobiście bardzo go lubię, ale jesienią, zimą i wczesną wiosną... late jakoś mnie nie kręci :)
Wasz krem wygląda cudnie, z pewnością będzie wszystkim smakował!
Buziaki :*
na imprezie mnie nie będzie ale po Twojej wzmiance czułam się tak ,jakbym tam była.Fajnie.może opiszesz co będzie dalej do jedzonka itp.a zupa pyszna.kb
Przepysznie wygladajaca zupa :) Czekam na zdjecia ze slubu, ale o tym juz wiesz :D
Kolejny must make na mojej liście <3 wygląda bosko
Prześlij komentarz