Zaczyna robić się baaardzo ciekawie. Muzyka na weselu to temat jakby nie patrzeć bardzo obszerny. Kilka godzin zabawy, ale przepisów na nią - cała masa. Nie będzie kapeli. Zastąpią ją jegomość za konsoletą i wodzirej. A tak po prostu lubimy bawić się przy oryginałach. Źle? No bo jak... jeśli pan Eda bezkonkurencyjnie wykonuje Santanę, to czy 'Kawiarenki' albo 'Wyszłam za mąż zaraz wracam' też wykona z tym samym polotem? Pozwolę sobie wątpić... I nie zrozumcie mnie źle. Nie mam nic przeciwko kapelom weselnym. Po prostu gdy kiedyś na weselu 'Nikitę' Eltona Johna (sir Eltona Johna w ramach ścisłości) rozpoznałam dopiero przy refrenie, to na prawdę - mam pełne prawo do wyboru oprawy muzycznej wedle własnych upodobań. Znaczy się naszych. I tym samym sposobem pobawi się i Babcia (a bawiła się w Sylwestra do 6 rano, więc wiem co piszę) i kuzyn który niby z przymrużeniem oka ale z nadzieją w głosie pyta o kropeczki, majteczki i inne żony moje. Poza tym klimaty Ricka Astleya, Boney M. i Barrego Manilowa są naszym zdaniem absolutnie niezbędne. Ma być oldschoolowo i już!
Dziś polecam serniczek na zimno mojej mamy. Wspaniały, bez paczkowych gotowców i z wspaniale odświeżającą cały deser miętą.
składniki
- 2 serki homogenizowany (250g),
- mała śmietana kremówka,
- cukier puder,
- łyżeczka żelatyny,
- galaretka owocowa,
- dostępne owoce - u nas rozmrożone aronie i wiśnie
- biszkopty,
- kilka listków mięty,
- kawa z alkoholem (wiśnióweczka będzie dobrze pasować do owocowej galaretki)
Naczynie wykładamy biszkoptami i namaczamy kawą z alkoholem. Kremówkę ubijamy z cukrem pudrem, łączymy z serkiem i namoczoną żelatyną. Wykładamy na biszkopty. W międzyczasie gotujemy wodę na galaretkę (trochę mniej niż podaje producent). Na lekko tężejący serniczek wykładamy owoce i listki mięty. Schładzamy w lodówce. Gdy galaretka będzie już chłodna i lekko gęsta wylewamy ją na (równie lekko tężejący już) serniczek. Chłodzimy przez kilka godzin w lodówce. Mięta dodaje wspaniałego smaku i aromatu, baaardzo polecam.
Smacznego. Pa.
16 komentarzy:
Jeśli będzie "Jesteś szalona" to gitara gra ;-P
Przepis na sernik zapisuję do ulubionych!
Na weselu na którym byłam w sierpniu grała niesamowita kapela- zauważyłam że dostosowują się do gustu gości, widzieli co się podoba i to grali a w dodatku klawiszowiec (chyba) potrafił naśladować każdy głos, hitem była Tatiana Okupnik-zaśpiewał prawie identycznie :D
A co do serniczka- pyszności, też się przymierzam do jakiegoś bez pieczenia :)
serniczek smakowity :), a dylematów weselnych pewnie przed Wami będzie jeszcze pełno ;). Ja się cieszę, e mam to za sobą i że wyszło tak jak chcieliśmy
Aniu, czy ślub będzie w Posen czy CSW? ;) Jak w CSW, to wpadam sypać ryż :P
Co do kapeli na weselu eh osobiście nie lubię takowych, bo jeszcze nie słyszałam żadnej dobrej :D na jednym z wesel po usłyszeniu piosenki "a ja wolę coca colę", modliłam się aby nikt nie zauważył mojej zdegustowanej miny... na próżno. Tego nie dało się po prostu ukryć... No ale, co kto lubi, prawda?
Sernik pewnie pychotka :) Eh Aniu, kiedy my się spotkamy na takim serniczku... ja ciągle w GD.
Pozdrawiam Cię!!
zapachniało latem. wspomnienia przewinęły się przez głowę. zapragnęłam znów tych leniwych chwil z Nim. ach, już niebawem!
wspaniały deser na chandrę, by przeypomniec sobie, że istnieją piękne w życiu chwile ;]
witaj, u mnie na weselu był dj i jesteśmy zadowoleni a rodzina wręcz zachwycona, pytała skąd , za ile i w ogóle taki fajny. Jestem tego samego zdania co Ty, nic nie pobije oryginału, szczególnie gdy ten oryginał sie uwielbia:) pozdrawiam ciepło - Kobiecemysli.pl
ps rok przed nami mój Brat cioteczny brał slub i był zespół , oczepiny spóźniły sie poł godziny bo zespół...pił...
I słusznie! Ja choć ślubu nie biorę i pewnie długo jeszcze brać nie będę, też nie zgodziłabym się na kapelę. Obyś miała tylko takie lekkie dylematy :)
A co do serniczka. Podałaś go najpiękniej jak się dało. Jestem zachwycona :))
Buziaki :)
Szana Banana
Aniu - zgadzam sie z Toba w 100%. U mnie tez bedzie DJ i zdecydowanie wole sie bawic przy oryginalach a nie martwic sie nad bledami..poza tym..co do muzyki...rzadko lubialam jakt ktos spiewa..a czesciej wolalam oryginaly.
ps. Podejrzewam, ze to mieszkanie Twojej mamy. Uwielbiam juz je:) takie z klimatem....meble i zdjecia z przelscia..cudo:) niestety u nas w rodzinie, przez zawirowania historyczne..jest inaczej:(
Kiedy słyszę hasło "d.j weselny" przypomina mi się scena z Love Actually, w której przypakowany jegomość w koszulce Motorhead włącza "Puppy love"..
W takich chwilach ratunkiem może być tylko taki sernik, jak Twój ;)
dylematy, dylematy... najlepiej rozwiązywać przy deserach ;) a tak serio - nigdy nic nie wiadomo, trudno sprostac wszystkim - ale to wszystko chyba nie dla innych, tylko dla Was. Think twice, jak spiewala Celine D. ;)
U nas było dokładnie tak, jak Wy postanowiliście i miałam identyczne podejście :) Jak już, to wpuściłabym może tylko Tigę :D Więc mogę Was tylko uściskać i życzyć pięknej zabawy! A sernik - cudny; pobrzmiewa mi już wczesnym latem.
Ja kiedyś byłam na takim weselu gdzie zespół tak kaleczył, że szok. Po czym Pan Prowadzący/Wokalista powiedział, że będzie specjalna piosenka dla Pana Młodego i jego kolegów pt. "Zorze" (????) - okazało się, że było to Yugoton "Malcziki" :D Myślałam, że padnę hahahahah ;) Więc łatwo sobie wyobrazić jak ich repertuar wyglądał.
Na Moim był zespół, szału nie było ale generalnie byłam zadowolona. Teraz pewnie wzięłabym DJ bo zagrałbym wszystko to co chciałam, a nie, bo czegoś nie potrafi.
A serniczek przepiękny! :)
Częstuję się sernikiem Twojej mamy!
Dylematów weselnych będzie więcej.Trzymam kciuki!
świetny ten sernik, widać że bardzo prosty. Z pewnością wypróbuję!
Muzyka na żywo (oby grana / śpiewana przez kogoś naprawdę zdolnego) ma swoje plusy choć muzyka w oryginale to zdecydowanie najbezpieczniejsza weselna opcja :-)
Taki sernik robi moja teściowa, ale zamiast kremówki używa samych serków homo... Ech.. zjadłoby się taki :-)
Zawsze możesz powiedzieć, że kropeczki to już masz na blogu, a i "majteczków" u Ciebie w domu dostatek;)
Prześlij komentarz