Nie gotuję go zbyt często, zazwyczaj gdy zostanie większa reszta barszczu. Zostaje rzadko, bo go uwielbiamy i wypijamy do ostatnich kropli. Tym razem jednak szczęśliwie się złożyło i proszę. Oto jest. Wspaniały, przywodzący na myśl kuchnie babć, barów mlecznych lub szkolnych stołówek. Słodki, kwaśny, koniecznie z ziemniakami z cebulką, skwarkami lub jajkiem. Koniecznie z kwaśną śmietaną i pachnący majerankiem. Taki typowo polski smak. Barszcz którego resztę wykorzystałam ugotowała moja Mama. Dorzuciła masę suszonych buraków, które serdecznie Wam polecam, jeśli tylko dostaniecie jakieś dobre, bez chemii produkty. Te wiórki po ugotowaniu przeistaczają się w kostki buraków. Dodatkowo nadają zupie intensywniejszej barwy, gdy przypadkiem przegotujemy i tym samym odbierzemy barszczowi jego rubinowy kolor. Nie znam nikogo, kto nie lubiłby zabielanej wersji barszczu.
składniki
- około 500 ml barszczu z poprzedniego dnia,
składniki
- około 500 ml barszczu z poprzedniego dnia,
przepis na barszcz znajdziecie tutaj
- 2 łyżki kwaśnej śmietany,
- ewentualnie dodatkowy cukier, sól, ocet winny do smaku,
- łyżka mąki, dla tych, którzy wolą gęsty barszcz zabielany,
-2 duże ziemniaki,
- 1 mała cebula,
- kilka plastrów tłustej szynki, boczku lub innej wędliny,
- 2 jajka ugotowane na twardo,
- sól,
- natka pietruszki
jako rodowita pyrka dzielę się z Wami moim ziemniaczanym sercem
'my potato heart will go on'
Barszcz przecedzamy przez sito, dodając jedynie warzywa (chodzi o odcedzenie mięsa, grzybów, itd.) Podgrzewamy, doprowadzając niemal do wrzenia. Wtedy dodajemy kwaśną śmietanę (z ewentualną mąką) ogrzaną gorącym barszczem, dla wyrównania temperatur. Mieszamy, i skręcamy gaz. Zupę mamy gotową. Ziemniaki gotujemy w osolonej wodzie, po odcedzeniu dodajemy do nich mleko i dusimy na gładko. Okraszamy podsmażoną na złotą cebulką lub cebulką z wędliną. Podajemy razem, lub dodatkowo z jajkiem, i zupą posypujemy natką. Wedle uznania.
Smacznego. Pa.
6 komentarzy:
Uwielbiam taki barszcz! Gości u mnie praktycznie w każdą sobotę, to taka trochę mała tradycja :-)
Na samą myśl, robi nu su e błogo ;)
Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że go u Ciebie widzę! Poza moim domem nie widziałam takiego barszczu nigdy i nigdzie. Już zaczynałam podejrzewać, że tylko my jesteśmy tacy "dziwni" i jemy zabielany barszcz ;)
U mnie zawsze jest w dużym, głębokim talerzu, z górką tłuczonych ziemniaków w środku, posypanych skwarkami z boczki i z jajkiem sadzonym na wierzchu, takim z płynnym żółtkiem. Rany, jak ja go dawno nie jadłam... I teraz za nim zatęskniłam ;)
Ja taki robię rzadko, częściej czysty lub ukraiński. Ale przypomniałaś mi i muszę zrobić :)
P.S. podobną pyrę - serce mam tez na blogu :)Może weźmiemy ją na symbol naszej grupy ?
ciekawy barszczyk :) mniam :)
zapraszam do konkursu: http://durszlak.pl/akcje-kulinarne/wiosenne-zupy
Prześlij komentarz